Czasem wydaje mi się, że bardzo lubię ryzyko. Widać to na przykład po kupowanych przeze mnie produktach. Biorę coś bez zastanowienia, by podczas późniejszych kontemplacji stwierdzić, że znów gdzieś popełniłam błąd. Niejednokrotnie ze strachem otwieram opakowania. Później pakuję się w tarapaty, bądź w ogóle jestem pozytywnie zaskoczona produktem. Więc co tym razem?
Baronetta firmy Baron. Co mnie skusiło do zakupu? Po pierwsze bardzo niska cena, która nie powiem, z drugiej strony wzbudziła we mnie obawy. Nie wiem dlaczego ale jeśli chodzi o polskie produkty mam wrażenie, że niskiej cenie towarzyszy jeszcze niższa jakość. Poza tym zwróciłam na nią uwagę, ponieważ ma jakieś takie niby banalne ale ciekawe opakowanie. I na koniec.. Przez moment zastanawiałam się czy jadłam kiedyś produkt firmy Baron. Po krótkiej analizie doszłam do wniosku, że chyba nie. (Tak jasne, okazało się że jadłam i to nie raz i nie dwa - dajmy na to zwykłe czekoladowe kolorowe jajeczka wielkanocne). Wzięłam. Raz się żyje.
Po otworzeniu opakowania w moich rękach znalazła się tacka, w której ułożono 18 nieestetycznie wykonanych pojedynczych kostek czekolady w kolorze średniociemnego brązu. Tacka sama w sobie okazała się super pomysłem, nigdy nie jadłam czekolad pakowanych w ten sposób (jak czekoladki czy praliny). Powiem szczerze, że chyba wolę takie pojedyncze egzemplarze, ponieważ zazwyczaj nie jem czekolady na raz. Pomysł więc super. Sama estetyka produktu już niebardzo.
Kiedy oglądałam ten produkt, a właściwie zanim zaczęłam mu się przyglądać w nos z siłą boksera uderzył mnie chemiczny smród, za przeproszeniem. Nie wiem czy to plastik czekolady czy może raczej opakowania ale nie było to przyjemne. Muszę przyznać, że nieco się przeraziłam ale poszłam dalej.
Po przekrojeniu kostki poczułam jedynie alkohol, może z nuteńką czekolady. Zapach ten przypominał mi nieco ten, który towarzyszy jedzeniu "Pawełka". Bukiet nieciekawy.. Ale dla mnie też nie jakiś bardzo straszny. Czego jak czego ale alkoholu się nie boję! :)
Karmelowy środek solo okazał się gęstą, gęstopłynną (?) masą, przypominającą w smaku adwokat. Zapytacie jakim cudem? Sama nie wiem. Ale jak widać cuda się zdarzają!
Sama czekolada była niesmaczna, gorzka - ok lecz pozostawiająca na języku dziwny kwaśny smak. Jej plusem było to, że okazała się bardzo chrupiąca i gruba. No ale jednak co konsumentowi po konsystencji kiedy smak się gubi.
Całość.. Całość okazała się fatalnym, sztucznym, bezpłciowym czymś, co na bank nie jest czekoladą. Lub jest nią tylko z nazwy. Nie polecam.
Nazwa: Baron, Baronetta Gusto Italiano,
Crema al caramello
Producent: ZWC "Millano" Krzysztof
Kotas
Skład: czekolada: cukier, miazga kakaowa,
tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny, emulgatory: (lecytyna sojowa, E476), aromat.
Masa kakaowa minimum 40%. Oprócz tłuszczu kakaowego zawiera tłuszcze roślinne.
Nadzienie 32%: cukier, syrop skrobiowy, utwardzony tłuszcz roślinny, mleko
pełne w proszku, enzym: inwertaza E11003, substancja utrzymująca wilgoć, syrop
sorbitolowy E420, substancja konserwująca: sorbinian potasu E202, emulgatror:
lecytyna sojowa, aromat. Zawiera: soję, mleko. Może zawierać śladowe ilości
orzechów arachidowych, orzechów laskowych, orzechów włoskich, migdałów,
pszenicy, mleka i jaj.
Waga: 100g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: NIE PODANO!
Kcal/100g: NIE PODANO!
Gdzie kupić: Nova Lublin
Cena: 1.99zł
Ocena: 0.5/5
Ble ble, alkoholowy środek już od razu nas zniechęcił. Od Barona już nic więcej nie kupimy, bo nawet te popularne jajeczka, które kochałyśmy z roku na rok są coraz gorszej jakości :/
OdpowiedzUsuńAlkoholowy środek to nic takiego dla mnie :D
UsuńA co do jajeczek. Przypomniało mi się jak w ubiegłym roku mój Tata kupił opakowanie takowych. I jaką mu zrobiłam awanturę, że wziął byle jakie przearomatyzowane podróbki. Wstyd - bo wziął oryginały, które były po prostu beznadziejne.
Dokładnie tak! My też byłyśmy w szoku i myślałyśmy, że jakieś tańsze podróby rodzice kupili! Dosłownie każde jajko smakowało tak samo, mimo, że kolorem środka się różniły... taki specyficzny, sztuczny owocowy aromat....
UsuńŚwięta już nigdy nie będą takie same, smuteczek :<
UsuńOjej kojrzarzą mi się właśnie z tymi Pawełkami i innymi batonikami mającymi posmak alkoholu i na samą myśl już mnie odrzuca. Niestety nie lubię dodatków alkoholowych w słodyczach i już sam zapach sprawia, że nie ma zmiłuj i nie tknę. Baron niestety robi coraz gorsze produkty. :< Jedyne co mu zostało udanego to te jajeczka wielkanocne. :D
OdpowiedzUsuńUdane były, owszem. Ale ich jakość spada i spada. :/
UsuńZgadzam się. W ogóle to teraz dopiero zwróciłam uwagę na nazwę tego ,,cuda"... Baronetta, haha serio? :D
UsuńChcieli dobrze.. Wyszło.. Jak zwykle :D
UsuńNIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE, Baron to najgorsza firma!!! Od razu wiedziałam, że będzie źle i wcale się nie pomyliłam. Biedna Ty :D
OdpowiedzUsuńI boli mnie serduszko, że porównałaś to coś do Pawełków, a Vela jeszcze owo porównanie podchwyciła. Pawełki są pyszne i kojarzą mi się z późną podstawówką :(
O! Pawełki to jeden z wedlowskich produktów, które lubię i dołączam się do tego bólu. (Btw, dzięki Pawełkowi nawet konkurs Wedla wygrałam, haha)
UsuńŻeby nie było, kocham Pawełki. Całym sercem. Porównanie tylko po to, by oddać smak nadzienia, nieco je przybliżyć. Nie wiedziałam do czego je porównać.
UsuńTak i zgadzam się. Baron jest najgorszy. Wiele w życiu jadłam.. Ale to.. Och.. Fu.
Przepraszam Cię Olgo ale tutaj niestety do głosu dochodzi moja niechęć do produktów o posmaku alkoholu, to jest nie do przejścia. :D
UsuńNigdy nie jadłam żadnej czekolady od Barona. Chyba. W sumie, ogólnie boję się polskich czekolad, dostępnych w marketach. Dziękuję za tę recenzję, przynajmniej, jeśli kiedyś będę chciała jakąś przetestować, po tę na pewno nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńNiech Cię ręka boska broni !! :)
UsuńNie powiem, również wypatrzyłam te czekolady (jescze był inny smak) w sklepie i z ciekawością je wzięłam do ręki, jednak na widok słowa Baron szybko je odłożyłam. Co jak co, ale w czekoladach Barona nie ma niczego arystokratycznego.
OdpowiedzUsuńW czekoladach Barona.. Nie ma nic ;) Żałuję tych dwóch złotych ale co się stało.. To się nie odstanie! :) Ja widziałam jeszcze truskawkę ale wątpię bym po nią sięgnęła :)
Usuńpierwszy raz ją widzę! albo wcześniej nie zwracałam na nią uwagi... nie powiem robi wrażenie z zewnątrz, śliczne równe estetyczne ciemne kostki... ale jeśli mówisz, że smak to istne przeciwieństwo, to dziękuje za ostrzeżenie :) ale znając moje roztrzepanie mogę jeszcze zapomnieć i ją kupić xDD
OdpowiedzUsuńTak, wygląda bardzo ładnie. Ale to tylko pozory :)
UsuńBaron robi naprawdę ZŁE produkty, unikam ich jak ognia...
OdpowiedzUsuńBARDZO ZŁE, dobrze że już teraz wiem. I może ktoś jeszcze się dzięki mnie dowie :)
UsuńO, ocena iście wysoka, jak na szlachetną nazwę Baronetta przystało :D
OdpowiedzUsuńMiałam dać zero ale to czekolada.. Nie wypadała! :) :D
UsuńKrólewski smak, królewska ocena!
Jeśli chodzi o firmę Baron, to jedyną JADALNĄ rzeczą jaką wyprodukowali są Wielkanocne jajeczka na wagę :D Oni nie umieją zrobić dobrej czekolady, a jak widzę jakąś ich czekoladę to od razu mam ciarki na plecach. Beee! :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%, chociaż muszę przyznać że i one się psują, jeżeli chodzi o jakość :)
UsuńJa spróbowałam.. Jak to się mówi "byłam, zwiedziłam" iii.. Nigdy nie wrócę! :)
Ja też jestem w stanie zjeść od nich tylko te jajeczka! :D Chociaż gdyby po jajeczkach od nich spróbować od Ferrero czy Lindta to już by tak nie smakowały bo to niebo, a ziemia. :-)
UsuńPo tym jak spróbowałam małe jajeczka wielkanocne milki, wedla czy nawet lindta to już mi te zwykłe na wagę nie smakują.. :D A nie wiedziałam,że to firma baron. W sumie gdybym ją zobaczyła u kogoś na stole, to pewnie przez to,że fajnie podzielona na kosteczki bym się skusiła, a tu takie rozczarowanie.. I w ogóle co to ma być, nadzienie Crema al caramello nie wskazuje na zawartość alkoholu, oszukaństwo!
OdpowiedzUsuńMilka.. Dla mnie przegrywa ;) Nie lubię produktów tej firmy :)
UsuńNiestety i ja się rozczarowałam. Ale cóż, więcej nie popełnię tego błędu :)
Zapewniam Cię, ze jadłaś coś Barona wcześniej. Chyba, że masz 8 lat, a posty pisze Twój starszy brat ;)
OdpowiedzUsuńKocie języczki - któż ich nie konsumował? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie na B. trafiłaś. Sam - przy innej czekoladzie - miałem ten sam dylemat. Zacząłem szperać w sieci, no i taką uzyskałem odpowiedź ;)
Co do czekolady: tackę uznałbym za wielki plus. Nigdy wcześniej takiej nie widziałem. Lepsze od papieru czy tam folii na każdym cukierku/ batoniku. Gdyby nie storpedowany smak, byłaby pewnie wisienką na torcie. A tak? Hmmm no, fajno. Tylko tortu brak :)
O to faktycznie jadłam na bank, dawno temu ale jadłam! :)
UsuńTacka jest wielkim plusem, ułatwia wydobycie małych kosteczek, co często jest trudne w Schogetten'ach na przykład. :) Tu to akurat wszystkiego brak, czułam się raczej jakby ktoś postawił przede mną pustą paterę! :)