środa, 27 maja 2015

Mieszko, Duet

Kolejny raz nawiedziła mnie blokada pisarska, stąd też niestety brak jakiegokolwiek słowa wstępu. Nie myślcie, że z tym nie walczę. Pare ładnych chwil spędziłam nad pustą e-kartką. Jednak nic nie udało się wykrzesać. Liczę, że szybko mi to przejdzie. Całe moje jestestwo w końcu opiera się na owijaniu i laniu wody, a samo przechodzenie do konkretów nie jest moją mocną stroną.

Duet od Mieszko to produkt ,z którym w Auchan (jak i w ogóle), spotkałam się pierwszy raz. Nie powiem, że nie ale zapewne to było właśnie motorem napędowym do podjęcia decyzji o kupnie. Słusznej? Ekhm, z perspektywy czasu widzę, że wszystkie moje wybory, każdy jeden, nie są najlepszą z możliwych opcji. Czasem zastanawiam się, co tak naprawdę siedzi w mojej głowie i pcha mnie do robienia takich, a nie innych "głupot"? Co to za głos podpowiada mi, by robić rzeczy, które mogłabym sobie darować? Głębsza kontemplacja. 








Opakowania cukierków, przyznam, mają w sobie coś dziecinnie uroczego. Nie wiem czy to wyraziste, żywe kolory czy kształt może kształt barwnych folijek.. Ale naprawdę buzia się do nich uśmiecha. Mimo iż nie jest to mój gust, mimo iż nie są piękne - a raczej staromodne i proste, podobają mi się na swój dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób. Paradoks. 

Postanowiłam rozprawić się z całą wesołą bandą za jednym zamachem, nie ma się co rozwlekać, w końcu to tylko cukierki. Po wstępnych oględzinach, doszłam do wniosku (o ja bystra!), że mam przyjemność ze smakiem, kolejno od dołu: cytrynowym, malinowym oraz porzeczkowym.







Po otworzeniu trzech małych prezencikopaczuszek, wiedziałam już co się święci. Co jak co ale zapach cukierków-galaretek utkwił mi, zarył się gdzieś w pamięci. Pamiętam z czasów dzieciństwa, dosłownie jak przez mgłę, cukierki w niebiesko-złotym lub niebiesko-srebrnym opakowaniu. Nazwa, producent.. Czy mnie to wtedy interesowało? Może Wy je pamiętacie? Wracając do "bukietu" zapach był bardzo intensywny słodko-gorzki jednak równie sztuczny. Nie jestem do końca przekonana czy zachęcał do konsumpcji. 

Po wyjęciu cukierków z opakowań poczułam się mocno.. Oszukana? Spodziewałam się czegoś a'la Ptasie Mleczko, owszem. Ale nie czegoś co jest tak nieestetyczną jego kopią. Czekoladki wyglądały totalnie odpychająco. Były asymetryczne dość, obślizgłe, świecące od wilgoci. Na domiar złego, czekolada, a raczej polewa obsypywała się. Nie, to był zdecydowanie zakazany widok wojny i rozpaczy.

Po przekrojeniu pierwszego z nich doznałam niemałego szoku, w środku prócz paska galaretki, znajdowała się biała jak śnieg pianka. I już naprawdę nie widziałam: cieszyć się, nie cieszyć? Chyba było mi już wszystko jedno.

Zacznę od smaku polewy, z którą wcale nie musiałam się siłować. Ona odpadała po prostu od dwukolorowego środka, w mniejszej bądź też większej ilości (z jednego cukierka okleiła się nawet cała boczna ścianka). W smaku była gorzka, lekko ziemista, pylasta. Nie powiem żeby była zła, jednak do szczytu szczytów smaku również wiele jej brakowało. Uznałam ją za poprawną, w ramach kompromisu.

Najbardziej ciekawa byłam smaku czarnej porzeczki, chociaż ciekawość jest tu pojęciem dość naciąganym. Nie będę bowiem ukrywać, że szybko straciłam zainteresowanie produktem - chyba mi się nie dziwicie! Zaczęłam więc "degustację". Zacznę od samej pianki, która we wszystkich trzech wersjach była dokładnie taka sama - słodka i twardogumowata. Po prostu. Galaretka porzeczkowa była cukrem w cukrze, o mocnym porzeczkowym aromacie. Nie podeszło mi to, totalnie.

Kolejnym cukierkiem, którego wzięłam w obroty był ten o smaku cytryny. Stwierdziłam, że kwasota tego owocu świetnie zrównoważy bombę cukrową serwowaną przez piankę. I owszem tak było. Gdyby tylko aromat cytrynowy nie był chemiczny i żrący wręcz, sytuacja wyglądałaby nieco lepiej. A tak? To było nawet gorsze od porzeczkowej propozycji.

Na koniec zostawiłam niepozorną malinę. Szczerze przyznam, że ta najbardziej mi "zasmakowała". Galaretka nie była chemiczna, niesmaczna - do złudzenia przypominała tę z Delicji o malinowym smaku. W sumie gdyby dodać biszkopt, na poważnie można by się było pomylić. Jedyna zjadliwa opcja!

Jednak ta na serio, jeśli nie musicie - nie kupujcie.







Nazwa: Mieszko, Duet
Producent: ZPC Mieszko
Skład: cukier, syrop glukozowy, czekolada (20%) (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny, tłuszcz mleczny, emulgator: lecytyna sojowa, tristearinian sorbiyolu), regulator kwasowości: kwas cytrynowy, substancja zelująca: agar, zagęszczone soki owocowe 0.6% (malinowy, czarnej porzeczki, cytrynowy), białko jaja (stabilizator: cytrynian trietylowy), aromaty, barwniki: antocyjany, kurkumina, emulgator: polirycynooleinian poliglicerolu. Masa kakaowa w czekoladzie min 35%. Wyrób może zawierać śladowe ilości orzecha arachidowego i innych orzechów oraz mleka.
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: -
Kcal/100g: -
Gdzie kupić: Auchan
Cena: 18.80zł/kg



Ocena: 2/5

27 komentarzy:

  1. Hahaha, cała Ty i Twoje genialne wybory słodyczowe :D
    W sumie szkoda, bo Mieszko ma masę dobrych cukierków, dużo znajdziesz u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Criks'y wspominam z łezką w oku.
      A co do Twoich recenzji, nie ukrywam przejrzałam wiele.. ;) Chyba wszystkie nawet! Wciągająca lektura ;)

      Usuń
  2. Taaak, Ty to masz szczęście jak nikt inny do wyboru produktów. :D Biedactwo. :*
    O nie nie, one po przekrojeniu już zdradzają, że będą na ,,nie". Ja nie przepadam za samą galaretką - w ciastach zawsze ją zostawiam jak i cukierkami z nimi. Delicje zjem ale tylko jakieś z naprawdę dobrym smakiem - malina czy pomarańcza jeszcze ujdą. Produkt więc z góry średnio dla mnie. :< Zresztą ja za takimi cukierkami w ogóle średnio przepadam, wolę takie czekoladowe z nadzieniem mlecznym powiedzmy a'la Schoko Bons o czym już Ci chyba nawet kiedyś pisałam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, mam. Ale sama pcham się w to bagno biorąc te a nie inne rzeczy :)
      Oj i ja wolę takie rzeczy o których mówisz. I taaaak, wspominałaś ;) Pamiętam!

      Usuń
    2. Jestem pewna, że następnym razem znajdziesz produkt marzeń. :-) To piątka w takim razie! Miło mi, że pamiętasz hihi. :*
      Widziałam u Czekosfery, że próbowałaś mentosów z białą czekoladą. Nie mogę doczekać się recenzji, bo nie wiem czemu ale jakoś mnie wybitnie one zainteresowały. :D Kiedy mniej więcej się pojawi? :-)

      Usuń
    3. No i ja mam nadzieję, że coś będzie mnie zachwycało podobnie jak Ritterowski Nugat ;) Teraz trochę zadzieje się, jeśli chodzi o cukierachy.. Mocno na nie liczę :) Poza tym Kokos by Ritter Sport również czeka na kolejny taste test, a ten już za kilka dni! :)

      Recenzję Mentosów, specjalnie dla Ciebie zamieszczę jeszcze w tym tygodniu :) Myślę, że będzie to niedziela ;)

      Usuń
  3. Haha uwielbiam czytać jak opowiadasz o słodyczach ;)
    A tak na serio, chyba się na nie nie skuszę ;) Ostatnio zapałałam miłością do czekoladek, które pojawiły się w Polo na wagę. Zakochałam się w krówkach <3 Tzn, nie są to typowe krówki, a nadzienie krówkowe w czekoladzie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Bardzo mi miło! Zwłaszcza że dalej uważam iż mi to totalnie nie wychodzi :)
      A co to za czekoladki? :) Mów mi raz dwa :)

      Usuń
    2. Ja też jestem ciekawa i proszę o info. :-)

      Usuń
  4. Jak Mieszko lubię, tak tej trójki nigdy nie jadłam i... nie zamierzam. :P Nie moja bajka kompletnie, a i z opisu wynika, że lepiej po nie nie sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, raczej nie. Chyba że malina w ostateczności. Poza tym jest tyyyyle dobrych słodyczy, nie ma co sobie tym głowy zawracać ;)

      Usuń
  5. Taa, były u mnie na świętach. Zjadłam czarną porzeczką z ciekawości i już potem nie tknęłam. Ta czekolada leżąca wszędzie tylko nie na galaretce, koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, może się śnić po nocach! Niestety :) Mnie porzeczka również zaciekawiła.. A tu.. Ups.. :)

      Usuń
  6. Ufff dzięki za tą recenzję, bo pewnie znając nas, które mamy bzika na punkcie uroczych małych opakowań pewnie kupiłybyśmy trochę tych "dobroci" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możecie spróbować! Ale będę miała czyste sumienie.. Że próbowałam zniechęcić :)

      Usuń
  7. ja pamiętam je sprzed kilku lat i były cudowne, teraz nigdzie nie mogę ich spotkać. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Auchan ;) Są na ścianie grubasa :)
      Nie wiem, może coś się w nich zmienilo przez kilka lat.. A może ja mam jakieś złe receptory smakowe :)

      Usuń
    2. ja też pamiętając je z dzieciństwa nie miałam takich traumatycznych wspomnień, widocznie nieźle pojechały z jakością i smakiem... jak wszystko teraz w sumie :D

      Usuń
    3. A mogły być takie dobre :<

      Usuń
  8. Ja je pamiętam z czasów dzieciństwa. Wtedy były pyszne, ale teraz już po nie nie sięgam. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się że jak wszystko iiii one padły jeśli chodzi o jakość :)

      Usuń
  9. Ej! Podjedz sobie zdrowszych, lepszych słodyczy... Wtedy będzie Ci łatwiej walczyć z ED, naprawdę! Po takich śmieciach nic dziwnego, że będą Cię dręczyć wyrzuty sumienia. Wiem co mówię, bo sama próbowałam kiedyś tych cukierków. Sflaczała, scukrzona bylejakość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jakoś z tym walczyć.. I uwierz mi że się staram. Tylko że im większa presja tym i to słabiej wychodzi.
      A co do jedzenia lepszych rzeczy.. Czekolady już czekają. :) I prezenty!

      Usuń
  10. Moja babicia kiedyś je namiętnie kupowała, bo ona ma manię na punkcie wszelkich ptasich mleczek, pianek i innych takich chemicznych potworów :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdarzało mi się je jeść (u mnie kupował głównie dziadek) i całkiem mi smakowały, ale szału nie było. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadłam gorsze rzeczy (o tak, jakżeby inaczej) ale i całe mnóstwo lepszych :) Nie ma szału, masz całkowitą rację :)

      Usuń