Cofanie do czasów dzieciństwa, stanie się chyba znakiem rozpoznawczym tego mojego maleńkiego, słodkiego światka. Raz za razem bowiem odnoszę się do czasów bardziej i mniej zamierzchłych. Siedzieliśmy już razem w piaskownicy, czytając o produktach Wedla. Dziś natomiast przeniesiemy się w czasy później podstawówki. Podróż jedynie.. 10 lat wstecz?
Z moją Przyjaciółką znamy się od zawsze. Nie żartuję, nie pamiętamy nawet pierwszego spotkania. Obstawiam, że Mamy nasze kochane po prostu wyrzuciły nas "na ulicę" i z braku laku po prostu musiałyśmy mieć ochotę na wspólne zabawy. Zabawa wydłużyła nam się nieco, gdyż trzymamy się razem do tej pory. Wiecie, wspólne pierwsze alkohole za małolata, pierwsze papierosy, pierwsze całonocne imprezy..
I mój pierwszy 3Bit. Pamiętam, jak moja Przyjaciółka zajadała się nimi każdego dnia, zachwalając je pod niebiosa, wmawiając mi jakie one są cudowne, jakie dobre i wspaniałe. Pewnego razu wracałyśmy ze szkoły. Tak, nie mylicie się, chodziłyśmy do jednej klasy, siedziałyśmy w jednej ławce.. I to całe 9 lat! Zaszłyśmy do sklepu, Ona standardowo wzięła swojego ulubieńca, ja już chciałam prosić o mojego. Ale.. Dałam się jej namówić na tegoż oto zawodnika. Spróbowałam - ok, baton jak baton. Nie porwał mnie, nigdy do niego nie wracałam.
Do czasu! Podczas zimowej sesji miałam masę roboty. Kiedy poczułam się totalnie rozładowana postanowiłam naładować akumulatory! A co najszybciej mogło mnie postawić na nogi w tej podbramkowej sytuacji? Oczywiście że słodycze, cóż by innego! Pałętając się między sklepowymi półkami, natrafiłam na zielonego zmutowańca klasycznego 3Bit'a - wersję orzechową. I dziś Wam nieco o niej opowiem :)
Opakowanie jest łudząco podobne do wersji klasycznej. Jedyną różnicą jest dający nadzieję na coś pysznego zielony kolor, zamiast czerwonej odstraszającej barwy. Ach nie, różnice są dwie! Na opakowaniu orzechowej wersji widnieje - na bank nie zgadniecie co! :) Orzech! I to właśnie on, tak naprawdę, przykuł moją uwagę. W końcu wielbię laskowe nad życie :)
Byłam ciekawa tej kompozycji. Starałam się ułożyć tego batona w głowie, nakreślić jego smak i aromat. Jednak nie potrafiłam. I gubiłam się - nie wiem do tej pory czy to wina mojej mało wybujałej wyobraźni.. Czy może zamazanych wspomnień. Otworzyłam, nie chciałam się dłużej katować tą niepewnością.
Zapach 3Bit'a był bardzo subtelny i delikatny. Czekoladowa woń napędzana nutą orzecha, trafiając do nozdrzy, uruchomiła moje zmysły. Baton pachniał przyjemnie, słodko.. Jednak w żadnym razie nienachalnie.
Wizualnie był po prostu starym, wszystkim dobrze znanym 3Bit'em - niezbyt długim prostokątem, podzielonym na pięć mniejszych kosteczek. Na każdej z nich widniała ekspresyjnie namazana trójka. Baton jak baton niby, jednak ten umowny - umówmy się - podział to znak rozpoznawczy, znak firmowy tego produktu.
Zaczęło się najlepsze, czyli rozbrajanie trzyskładnikowej bomby. Po przekrojeniu grubej dość sztabki, moim oczom ukazały się trzy warstwy. Pierwszą z nich była dość gruba powłoka mlecznej czekolady koloru średniego brązu. Kolejną, środkową - stanowiła masa w kolorze bardzo brudnej, brązowej bieli, lekkiego brązu łamanego odcieniem karmelu, rudości przełamanej szarością. I ostatnią, a jednak bazową tak naprawdę, była warstwa składająca się z ciastek.
Smakowanie zaczęłam natomiast od końca. Ciastko to zwykły herbatnik, z którym każdy z nas gdzieś - kiedyś miał przyjemność. Kruchy, mocno wypieczony i równie bardzo maślany. Prosty, a jednak wyszukany (dla mnie, bo jestem smakoszem, jeśli chodzi o herbatniki). Masę orzechową określiłam jako subtelnie laskową. Była ona dość słodka, jednak nieprzesłodzona. Czuć w niej było jakąś gorycz, jednak idealnie komponowała się ona w istotę kremu. Środek był dość zbity, konsystencji masła. W żaden sposób nie można tu było mówić o aksamitności czy kremowości. 3Bit'owi nieznane jest rozpuszczanie się, zalewanie kubków smakowych. Czekolada, którą pozostawiłam na sam koniec okazała się być bardzo dobra, słodka oczywiście i mleczna. Mocno mleczna. Miałam wrażenie, że to ona właśnie była nośnikiem orzechowego smaczu.
Całość? Całość jest naprawdę niesamowita - jak na batona. W jednym produkcie spotyka się kremowość i aksamitność czekolady, chrupkość oraz nieziemski smak dobrej jakości herbatnika. Cząstka.. Jakiejś zagadkowości.. Dziwaczności? Środka. I orzech.. Akcent który uwiedzie mnie na każdym razem (mogę być jego dziewczyną?).
Nazwa: Mondelez International, 3Bit Big (orzech)
Producent: Mondelez
International
Skład: cukier,
herbatnik 14% (mąka pszenna, cukier, olej palmowy, pełne mleko w proszku, sól,
substancje spulchniające (węglany sodu, węglany amonu) emulgator (E 481),
środek do przetwarzania mąki (pirosiarczyn sodu)), olej palmowy, tłuszcz
kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku (Z
mleka), tłuszcz mleczny, pasta z orzechów laskowych (0.5%), emulgatory
(lecytyna soja, E 476, lecytyna słonecznikowa), olej rzepakowy, aromaty sól.
Może zawierać inne orzechy oraz jaja.
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 6/62/28
Kcal/100g: 525
Gdzie kupić: Kaufland
Cena: 1.79zł
Ocena:
5/5
Hmm 3bit chyba byłby na drugim lub trzecim miejscu w rankingu batonów, a tego wariantu nie jadłam nigdy! Jak wypada w porównaniu ze standardową wersją? :-) Spróbuję z ciekawości z pewnością ale jako, że wolę raczej mleczne dodatki w batonach aniżeli orzechowe to czuję, że jednak u mnie klasyk wygra tę bitwę. :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie 3Bit którego pamiętam był.. Bardzo czekoladowy, głęboko kakaowy. Ten jest przełamany nutą orzecha, stąd też mniej intensywny. :) Wiadomo, klasyki zazwyczaj lepsze. Tylko u mnie zawsze inaczej. :)
UsuńA ja Ci powiem, że orzechowego 3Bita jadłam ze dwa razy i byłam zawiedziona, z racji że klasyczna wersja ma u mnie prawdopodobnie unicorna smaku. Za jakiś czas zrobię kolejne podejście, to się przekonam. Dwa lata temu jadłam też limitkę Pina Colada i to było dobre (ale nie lepsze od oryginału), trzy lata temu zaś Rum-Colę i to była istna ohyda :P
OdpowiedzUsuńa dla mnie Rum-Cola ze względu na swój unikalny smak był genialny i wypraszam sb że był ochydny! pina colada już mi tak nie podszedł. Załuję że zapasów tylko nie zrobiłam xDD ten mi bardzo smakował tylko wydaje mi się że miał trochę inne ciastko, ale może już mi coś glebło na łeb xDD a osobiście za trzy bitami przepadam *__* ten krem plus gruba warstwa czekolady i wafelka... mmm... przez Cb muszę sb kupić! osz ty ^^
UsuńOlga, ja mam wrażenie, że każda wersja z orzeszkiem wygra u mnie bój ze standardową wersją :) Wszystko to preferencje :) Ani pinacolady (szkoda, szkoda!) ani rum-cola (serio?!) nie widziałam nawet. Ale wtedy w ogóle nie widziałam słodyczy :)
UsuńSzpilka, co osoba to inne smaki! :) Każdemu smakuje coś innego :)
Ooooja niedobra! :) Jedz na zdrowie ! :) Zawsze możesz zrecenzować i skonfrontujemy wrażenia :)
masz całkowitą racje, ale jak zawsze mi cokolwiek tak ciężko pojąc... rozumiem i szanuję tym bardziej zdanie Olgi ^^ oj nie dobra nie dobra :D na zdrowie chciałabym by poszło, w sumie orzechy są zdrowe co nie? :D dobra to jak w końcu zdam sesje i wybiorę się do sklepu to kupię i zrecenzuję i może porównam jeszcze z normalnym... ambitne plany, oby nie wzieły w łeb :D
UsuńŚwietny plan, świetny !! :) Oby wypalił! :)
UsuńA orzechy tak, bardzo zdrowe :) Można szamać!
jak miło, że mnie rozumiesz, dziękuje dziękuje... kłaniam się i z nadzieją patrzę w przyszłość :D
UsuńZawsze rozumiem.. Tak bardzo <3
UsuńTradycyjnych, w okresie końca podstawówki i początku liceum, nawet nie zliczę ile zjadłem. Potrafiłem wchłonąć 3 za jednym razem. I w sumie... dawno ich już nie jadłem.
OdpowiedzUsuńOrzech kilka razy też wpadł mi w ręce, ale musiał nie zachwycić jak oryginał. Była też jakaś wersja limitowana "odrwócona"... tylko za cholerę nie pamiętam czym się charakteryzowała. Wymieniane wyżej przez Olgę ominąłem. Tak samo jak nie natrafiłem na wersję kawy z mlekiem. Może kiedyś się to wszystko nadrobi ;)
Widzę, że fanów 3Bitów było więcej niż myślałam! :)
UsuńChyba musisz sobie odświeżyć smaki i na chwilę wrócić do dawnych produktów :)
I ja mam nadzieję, że wrócą stare 3Bity! :)
Widuję, ale jakoś nigdy nie miałam okazji zjeść. Jakoś nigdy mnie do tego batona nie ciągnęło chyba :)
OdpowiedzUsuńU mnie to orzechoholizm, nie mogłam przejść obojętnie ;)
UsuńSpróbuj kiedyś z braku laku ;) Może posmakuje ;)
Jej my zawsze lubiłyśmy tego batona maczać w gorącej herbacie :P Już bardzo dawno nie jadłyśmy go i w sumie nawet nie wiedziałyśmy, że teraz są warianty orzechowe, za naszych czasów były tylko klasyczne :P
OdpowiedzUsuńOj tak za Waszych czasów.. ;)
UsuńDo herbatki, tym razem z wersją orzechową, zawsze można wrócić :)
3bit to jeden ze smaków lat, które spędziłam w podstawówce. Zaraz obok chipsów Biesiadnych. :D
OdpowiedzUsuńChipsy Biesiadne.. Hmm.. Nie wiem o czym mowa :) Ale to dlatego że nie przepadam za słonymi przekąskami :)
UsuńWiesz, to dziwne. Niby ten baton powinien mi bardzo smakować. Ma wszystko to co lubię. Ale jakoś nie wzbudza u mnie ślinotoku. Zjem, posmakuje, ale za chwilę zapomnę. W ogóle nie kusi, wersja orzechowa też.
OdpowiedzUsuńOch, no nie ! :)
UsuńAle wiadomo, co persona to inny smak :) :D
Zawsze lubiłam klasyka, ale nie jadłam go już od wieeelu lat! Tej wersji też nigdy nie miałam okazji próbować...
OdpowiedzUsuńCzas nadrobić ;) :) I oczywiście wrócić do starych smaków! :)
UsuńNie jadłam jeszcze tego batonika. :P
OdpowiedzUsuńCzas nadrobić, poważnie :) Jest bardzo, bardzo dobry ;) U mnie piątka to nie byle co :) Musiał zasłużyć :)
UsuńWidziałam go w sklepach nie raz, ale jakoś nie ciągnęło mnie do zakupu i w sumie to nie pamiętam czy go jadłam czy nie, ale w najbliższym czasie kupię i spróbuję, tym bardziej, że wersja klasyczna zawsze mi smakowała, choć inne batonu lubię bardziej ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam swoich innych ulubieńców, jednak ten jakoś złapał, chwycił mnie za serducho. Zapewne to sprawka orzecha, który uwodzi mnie za każdym razem na nowo :)
UsuńSpróbuj! I koniecznie daj znać jak smakowało :)
Oj miałam etap ''3Bit'a'' :D Pamiętam, że w dzień w dzień miałam go do szkoły i ta wersja jest najpyszniejsza na świecie! W sumie...wieki nie jadłam, czas nadrobić :)
OdpowiedzUsuńTylko mnie ten etap dziwnym trafem minął, zapewne dlatego, że kochałam Marsy i to właśnie one były moim numerem jeden za dzieciaka :) Oj orzechowa wersja jest niesamowita! :)
UsuńNat, koniecznie musisz odświeżyć pamięć .. i smak! :)
Ja nigdy nie rozumialam fenomenu 3bitow, a rowniez moje kolezanki zachwycaly sie nimi. Wersje orzechowa jadlam kiedys w gorach i wtedy byla mnie o wiele za slodka i za tlusta.
OdpowiedzUsuńJa też nie rozumiałam, póki nie spróbowałam akurat tej opcji ;)
UsuńWiadomo, każdy ma swój smak i swoje gusta :) A o nich, jak wiadomo, się nie dyskutuje :)
Ja niestety o wiele bardziej wolę wersję klasyczną ;)
OdpowiedzUsuńSerce me krwawi ;(
UsuńZ moją przyjaciółką znamy od się od 3-4 roku życia (z tym, że jest rocznikowo rok młodsza). Nie, STOP. Ja się już nią 'nie znam'... Mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńPamiętam, kiedy byłam mała i wyjmowałam go zimnego z lodówki, a potem tak pysznie albo się rozpuszczał w ustach i kruche ciastko rozmiękało pod wpływem śliny albo został zgryziony po ułamanym kolejnym kawałku.
Jest u mnie na 2-gim miejscu pod względem batonów. <3
Oj.. Babskie sprzeczko-porachunki ? :)
UsuńPowiem Ci, że patrząc na ten wpis, Twój komentarz - zgłodniałam :) Czuję, że mamy podobne smaki :) Może się dogadamy w kwestii słodyczy :)