sobota, 4 lipca 2015

Zmiany Zmiany, Petarda

Ze specjalną dedykacją dla Karoliny, cudownej bloggerki (a przede wszystkim pozytywnej, dobrej osoby o wielkim serduchu), której wpisy znajdziecie pod adresem http://carlannite.blogspot.com/. :)

"Czas na zmiany" - rzekła drobna dość (podobno..) blondynka, sinoblada z permanentnie smutną miną i pogłębiającymi się, ciemniejącymi wyłącznie z dnia na dzień cieniami pod oczami. "Zmiany na lepsze" - uśmiechnęła się sama do siebie, może nieco zbyt ironicznie. Kąciki jej ust uniosły się nieco, niby to w kwaśnym grymasie, niby w półuśmiechu. Po policzku spływała ostatnia, zabarwiona tuszem łza. Po kilku latach użerania się z samą sobą (dosłownie), następuje tak zwany moment przełomowy. Każdy tak czasem ma. Siada, myśli, reaguje. Moje serce wypełniła szczera chęć takich swego rodzaju "poprawek" w życiu. W sumie samo "następuje", użyte kilka wyrazów wcześniej, jest świetnym, wpasowującym się tu idealnie określeniem, proces ten jeszcze się bowiem nie dokonał, zaczął - owszem, chyba gdzieś w mojej chorej głowie. Pomysł padł -najważniejsze! Cóż tu dużo mówić, czas się otworzyć, wyjść z pogrubiającej się latami skorupy, wrócić do dawnego życia - lub życia ogólnie, jakiegokolwiek. Czas by się ocknąć, uśmiechnąć do życia. Połapać parę chwil. Najwyższa pora zacząć się rozwijać, wykorzystywać potencjał, myśleć o przyszłości. A nie wiecznie tylko pastwić się nad sobą, rozpamiętując przeszłość, trzymając się jej kurczowo -  niczym dziecko ręki własnej matki. Raniąc się nią.. Basta! To najwyższa pora by odżyć.. I chyba ostatnia taka możliwość. By zabrzmieć bardziej dramatycznie: "teraz albo nigdy!". Na kolejne próby może już nie być siły. Lub po prostu czasu.

Czy do takich przemyśleń, jak również zamierzanych rewolucji - szeregu zmian, skłonił mnie zwykły baton? Nie. Ale gdzież indziej miałabym o tym napomknąć? Czy przy jakimś innym produkcie ten wstęp wpasowałby się lepiej? Czy inny wpis byłby bardziej odpowiedni? Oj, nie sądzę! W końcu dziś na tapecie istna Petarda od "Zmiany Zmiany".







Muszę przyznać, że już od dłuższego czasu, byłam pod wpływem tych batonów. Nie to, bym myślała o nich dzień i noc, jednak tak naprawdę i po prostu - ot tak - zaintrygowały mnie one. Nigdy bowiem, nie miałam bliższego kontaktu z tak naturalnym (i zdrowym rzecz jasna) produktem. Zazdrościłam więc każdemu, kto miał okazję się nimi raczyć czy delektować. Los się do mnie uśmiechnął - wielkie wow, bo to nieczęsta sytuacja. A może nawet to nie był los? Lub Los przed wielkie "L"? Stałam się szczęśliwą posiadaczką najnowszego produktu od Zmiany Zmiany.

Opakowanie ma coś w sobie, coś "dziwnie - magicznie" innego. Coś, co mimo swego rodzaju prostoty papierka i przedawnienia wzornictwa, grafiki, kreuje je na bardzo nowoczesne. Taki na mój gust, swego rodzaju "vintage". Kolorystyka utrzymana jest raczej w zimnych, surowych barwach - które nie powiem, są niejako moimi ulubionymi (tak, uznałam że lubię fiolet). A już sama czerń na bank.

Dziecięca ciekawość dwudziestodwuletniej kobiety, nie pozwalała mi zbyt długo czekać z otwarciem produktu. Chociaż z drugiej strony, powiem szczerze, żal mi było otwierać tę wybuchową mieszankę, zwaną w skrócie "Petardą". Niestety, życie bywa brutalne. Ja również bywam nieco bezwzględna (dacie wiarę?!). Przemogłam się, o dziwo bardzo szybko.

Z wielką ostrożnością i delikatnością godną dotyku najlepszej masażystki, rozkleiłam fioletowy papier. Standardowym już ruchem, nieco wyuczonym, przyłożyłam opakowanie gdzieś w okolicach nosa. Zaciągnęłam się. Wraz z wciąganym powietrzem dotarł sam zapach. Kwintesencja mieszanki aromatów karmy dla psa, suchej uściślę, oraz kostki rosołowej. Bukiet niezwykle głęboki, bardzo intensywny. Obrzydliwy. Jednak obrzydliwie.. Wciągający? Ja wiem, że to paranoja. Wiem, że brzmi to przynajmniej dziwnie.. Pociągnęłam nosem raz jeszcze i raz kolejny. Otworzyły się przede mną wrota do malinowego raju. Zapach tych letnich owoców był niesamowity. Kwaśny i słodki zarazem. 






Kiedy stwierdziłam, że dość już upajania się, narkotyzowania wręcz, przedziwną kompilacją zapachów, wyjęłam wybuchową panienkę z opakowania. Uśmiechnęłam się do siebie. Powiem, a raczej napiszę tak: "Jako, że jestem młodą (grzeczną i ułożoną) damą, nie wypada mi napisać, co pierwsze przyszło mi na myśl gdy ujrzałam szarozielonobrązowy ulepek, jakie było moje pierwsze skojarzenie. Byłoby to naprawdę niegrzeczne. A przede wszystkim - niesmaczne - w odniesieniu do jedzenia.". Przymknęłam oczy, by na nowo odkryć, ułożyć sobie w głowie Petardę. Kolejne skojarzenie przyszło nagle, niesamowicie szybko. Długa, połyskująca, czarna, sylwestrowa kreacja. Taka rodem z wielkiego balu wyższych sfer, przylegająca do ciała, wydekoltowana, przyozdobiona różnymi dżetami. Kolejne, ostatnie już skojarzenie - mielony, kolorowy pieprz. Skończmy z wytworami mojej wyobraźni, zajmijmy się realiami. Prostokątny bloczek, który wyjęłam z opakowania, był koloru - jak już wcześniej wspomniałam szarozielonobrązowego. Usiany był drobinami w jaskrawym, wyróżniającym się na burym tle, czerwonym kolorze.

Wzięłam Petardę w swoje ręce. Była nieco lepka, jednak nie pozostawiająca maziowatej powłoki na palcach - z czego niezmiernie się ucieszyłam. Z impetem wgryzłam się w batonik. I to był błąd, ponieważ nie okazał się on być tak twardy, jak myślałam. Konsystencja owszem, nie należała może do najlżejszych, najmniej zbitych, najbardziej delikatnych.. Choć nie powiem, miała w sobie coś jakby.. Cząstkę, ogniwo jakiś element subtelności. Petarda była twarda na swój przedziwny sposób, jednak równie krucha, sprawiająca wrażenie produktu rozczłonkowanego, rozwarstwionego. Smak, jak cała reszta - doprowadził mnie od depresji każdego kubka smakowego, po sam orgazm podniebienia (nie, tak dobrze nie było, jednak jakoś dziś puszczają mnie moje hamulce - jeśli chodzi o pisanie). Na początku, po pierwszym małym gryzie - szczerze powiedziawszy - odrzuciło mnie. Miałam ochotę wstać i rzucić się pędem ku najbliższej umywalce. Lub po prostu bezceremonialnie wszystko wypluć. Nie dałam za wygraną! Wzięłam kolejny, większy kęs. Poczułam tę samą gorycz. Ta jednak bardzo szybko zastąpiona została przez słodycz, naturalną dawkę cukru - taką zachowawczą i nieśmiałą. Moje początkowe zaintrygowanie nie było więc bezpodstawne, zastanawiałam się co odkryje kolejny i kolejny gryz. Wrota do krainy malin uchyliły się po raz kolejny. Poczułam lekką kwasotę, przeplataną bukietem przyjemnej, zdrowej słodyczy. Smak? Domowy sok malinowy, ewentualnie domowa malinowa nalewka. Taka kompilacja wszystkich możliwych "wrażeń gębowych".

Dałam się kupić, poczułam malinową przyjemność - a także niemoc jeśli chodzi o ocenę. Teraz wiem już tylko jedno - z maniaczym uporem będę szukać trzech pozostałych smaków. Warto, bo wrażenia są.. Nie do opisania. Coś innego, naprawdę.






Nazwa: Zmiany Zmiany, Petarda
Producent: Zmiany Zmiany
Skład: daktyle, pestki dyni, morwa, maliny, orzechy nerkowca, orzechy brazylijskie, nasiona chia, spirulina
Waga: 69g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 11/66/12
Kcal/100g: 390
Gdzie kupić: ?
Cena: ?



Ocena: 4/5

24 komentarze:

  1. Dobrze, że te dwie smutne blondynki na siebie wpadły i obie nareszcie chcą zmienić ŚWIAT! swój świat :) razem na pewno się uda :*
    Moją opinię o batoniku znasz ;) bardzo się cieszę, że i Tobie posmakował :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Miejmy nadzieję, że tym uroczym dziewuszkom wszystko ułoży się tak, jak one o tym marzą :)
      Znam znam ! Był pyszny ! Pyszny, że szok ;)

      Usuń
  2. Dziewczyny, dlaczego akurat maliny...?, że pozwolę sobie zarymować. Też mnie kusi ta seria, ale nie na tyle, żeby wydać własną kasę. Poproszę o nie w ramach jakiegoś prezentu :) No, nie o malinowego. Chyba że dostanę go hurtem.
    Los, czyli...? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malina zdecydowanie by Ci nie weszła. To nie jakiś tam zwykły aromacik, a mocne uderzenie! :)
      Czuwa nade mną Dobra Dusza :)

      Usuń
  3. Po pierwsze to Twoja najlepsza recenzja, znowu! :-) Niemalże czuje smak świeżych, zerwanych prosto z krzaka malin...
    Też poluje na te batony, najbardziej kusi mnie kokos z racji mojej miłości do tego smaku jednak wszystkie są ciekawe i warte swojej ceny! Uwielbiam takie produkty i niestety nie potrafię być na nie obojętna... :-)
    Damy radę wszystkie, to najlepszy własnie czas na ZMIANY! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, przyszła mi ona niesamowicie szybko. Napisałam ją z łatwością - czasem mam te lepsze dni :)
      Ja również opchałabym tego kokosowego nieboraka.. Z resztą wszystkie bym zjadła :D

      Zmiany.. Oby!

      Usuń
  4. Jadłam trzy inne smaki, a tego akurat nie miałam okazji spróbować, batoniki przypadły mi do gustu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są ciekawe, inne ! :) Ja zatem muszę spróbować trzech pozostałych :)

      Usuń
  5. CZy wy wszyscy się dzisiaj na mnie uwziełyście i wstawicie akurat takie produkty o których mogę sobie pomarzyć co!? ja pierdziele w niedzielę, oszaleć przez was można :D ten baton i wszystkie z tej serii to niczym dla mnie iluzja... niech mnie rąbnie taka petarda bo zwariuje xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Słoneczko :* Dobrze, że przynajmniej poczytać możesz :)
      Na bank kiedyś będziesz miała okazję spróbować! :)

      Usuń
  6. Bo najważniejsze jest w odpowiednim momencie się ocknąć i wziąć w garść :* I przede wszystkim zrozumieć co tak właściwie się z naszym życiem stało i co warto zmienić :)

    Chcemy go oj chcemy! Kolor jest naprawdę intrygujący, więc smak kusi nawet bardziej :P Mamy nadzieję, że i do nas kiedyś los się uśmiechnie i będziemy miały okazję go dostać w swoje łapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorę się, biorę! A przynajmniej cały czas się staram! :)

      Kolor, szczególnie te szatańskie czerwone drobinki.. Piękne ! :) Na bank spróbujecie ! :)

      Usuń
  7. Spróbowałabym, ale nigdy tych batonów nie widziałam "stacjonarnie", a zamawiać nie będę, bo po prostu szkoda mi na nie pieniędzy.
    Wygląda bardzo smakowicie, a i dobrze napisana recenzja zachęca, ale... hm, może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również stacjonarnie nigdzie ich nie przyuważyłam. A szkoda. Jestem zdania, że miałyby wzięcie :)
      Kto wie, może Ci się poszczęści i kiedyś zakupisz ? Może dostaniesz w prezencie ? :)

      Usuń
  8. Dziewczyno jak tak możesz! Najpierw zaintrygujesz, a potem człowiek z uporem maniaka będzie chciał spróbować... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem jak jest, sama byłam ich ciekawa.. I to cholernie długo ! :) Jeśli je gdzieś dopadniesz - kupuj! :)

      Usuń
  9. Dobra spróbuje sklecić sensowny komentarz mimo tego, że mi się mózg roztopił z przegrzania... Chciałabym to... nie, jednak mi się nie uda, system się przegrzał i nie działa.
    Zmiany u mnie nastąpiły gdy poszłam do liceum, skończyły się głupie myśli, skończyły się tęskne spojrzenia w stronę żyletek, skończyły się ataki paniki i płaczu przed pójściem do szkoły. Każdy ma szanse odmienić swoje życie, potrzebny jest tylko jeden bodziec wprawiający wszystko w ruch :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedactwo :* Ale mam podobnie! Mój mózg wysiada :)
      A co do zmian. Mam nadzieję.. Że to wszystko u mnie potoczy się tak samo..

      Usuń
  10. Bardzo podobają mi się konsystencje takich batonów. Niby zbite, twarde, ale i za razem mięciutkie jak świeża brzoskwinka :D Ten kusi, ale na razie muszę powyjadać Nakd :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, konsystencja jest naprawdę.. Zdumiewająca wręcz :)
      Oj.. Dobroci tam masz, oj dobroci ! :)

      Usuń
  11. Aż szkoda, że względy ideologiczne karzą mi bojkotować tą markę :P. Smaki i wykonanie tych batonów wydają mi się bowiem bardzo kuszące. Tak naturalny skład i te połączenia! To musi być pyszne...

    Nieustannie trzymam kciuki za zmiany u Ciebie :). Tylko i wyłącznie na lepsze! Bo życie jest piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest pyszne, na swój dziwny sposób! :)
      Dziękuję, te kciuki to dla mnie coś niesamowicie ważnego ! :)

      Usuń
  12. Całkiem niezła ocena,czyli warto spróbować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! :) Myślę, że Ci posmakuje. Jeżeli gdzieś dorwiesz to cudeńko - kupuj śmiało :)

      Usuń