Przyznam szczerze - zdecydowanie nie wiem co ja tu dziś robię. Od kilku dni powstrzymywałam się przed dodawaniem wpisów, ograniczając się jednocześnie do komentowania wariacji na temat słodyczy koleżanek "po fachu". Po krótkiej przerwie sesja wróciła jak bumerang, powiedziałabym iż nawet ze zdwojoną siłą. Jak żyć ? Skoro już się tu pojawiłam, rozgościłam i zabrałam za pisanie.. Zrobię to bez względnego słowa wstępu (który suma summarum i tak już napisałam).
Paczka od sklepu Czekoladowy Miś, o której wspominałam.. Zapewne już z tysiąc razy.. Zawierała w sobie produkty, które podzieliłam na dwie kategorie. Jedną z nich była: "Kurcze, muszę zjeść to już, teraz i natychmiast!". Druga to natomiast: "Ech...". Dziś przed Wami kolejny produkt, już drugi który poddałam testom - cukierki Passio, Irish Cream Diamonds.
Mam to szczęście, że wszelkie procenty w słodyczach (prócz likieru wiśniowego, wiśniówki i wiśni w alkoholu) spokojnie przechodzą mi przez gardło. Tu stawiam sobie pytanie retoryczne: "Ciekawe dlaczego?!". Napis "Irish Cream" zadziałał na mnie uruchamiająco. Ostatnimi czasy po prostu wielbię się we wszelkiego rodzaju likierach, śmietanowych zakrapianych kremach - to moje smaki. Dlatego też produkt ten wybrałam wprost mechanicznie, bez większego zastanowienia. Najważniejszym jest bowiem, samemu sobie robić przyjemności.
Oględziny zaczęłam od opakowania. Opakowania, które praktycznie w całości wpasowało się w moje gusta. Było proste, totalnie nieprzekombinowane, lekko błyszczące. W kolorystyce utrzymanej w barwach ziemi, która tuż za połączeniem black&white, jest moją ulubioną. Miód dla oczu. Gdyby tylko nie ten niebieski znaczek marki. Zastanawiałam się (i czasem dalej to robię) czy naprawdę nie można było go gdzieś skryć? Wiem, czepiam się. Jednak popatrzcie, to naprawdę pasowało.. Jak kwiatek do kożucha.
Podczas wstępnych lustracji zewnętrza, coś dekoncentrowało mnie z rażącą mocą najbardziej upierdliwego natręta. Pewna rzecz, której nie mogłam się pozbyć, rozpraszała mnie w sposób wręcz rozbrajający. Przyznam - totalnie wręcz nie mogłam się skupić. Cóż to mogło być? Zapach! Zapach, który od samego początku, to jest od otworzenia zgrzanej paczuszki, policzkował mnie raz za razem. Bukiet duszący, ciężki, mocnoalkoholowy. Połączenie polskiej wódki z nutą czekolady. Ta nutą.. Raczej nuteczką maleńką. Przyznam, że przez chwilę poczułam się jak nastolatka na jednym z lepszych "melanży" w życiu. Żeby nie było, woń której subtelności, swego rodzaju "świeżości" i "dziewczęcości" było brak - nie zraziła mnie. A wręcz zahipnotyzowała! Musiałam to wreszcie otworzyć!
To co moje ujrzały.. No coś pięknego. Po rozwinięciu szeleszczącej folijki w rękach pozostała mi bryła o bardzo nietypowym kształcie. Gdybym była bezczelna, zapewne ubrałabym ją w jakąś niewdzięczną matematyczną nawę. Nie jestem, więc nie zrobię tego - nie będę zanieczyszczać atmosfery matematycznym skaraniem boskim. Tak czy siak, miałam przyjemność spotkać się z czym zupełnie innym, ciekawym.. Uroczym.
Kiedy już skończyłam się przyglądać, obracać, obmacywać nieco - kiedy przestałam "bawić się jedzeniem" - stwierdziłam, iż to najlepszy czas na pójście skazańca pod nóż. I zaskoczyłam się! Wiecie, byłam święcie przekonana, że środek wypełniony będzie nadzieniem konsystencji masła, czyli praktycznie rzecz biorąc kremu ze średniej jakości czekoladek. Myślałam, że Irish Cream okaże się tylko "smakiem", "aromatem". Nic bardziej mylnego. Kiedy mocniej nacisnęłam na czekoladę całość rozgniotła się, rozpaćkała. Zaczęłam więc te oględziny od początku, sięgając po drugiego cukierka.
Wgryzłam się nieco. Czekolada koloru jasnego, mlecznego, nieco rudawego brązu okazała się być dobrej jakości - słodka, lekko kakaowa i mimo swej twardości dość aksamitna, niesprawiająca problemu. Poza tym, ku uciesze słodyczomaniaków (lub słodyczoholików) takich jak ja, była to naprawdę pokaźna polewa, a raczej potężna skorupa okalająca. Pod nią skrywało się półpłynne serce, o barwie również ciepłobrązowej, może trochę "przybrudzonej". Wewnętrze samo w sobie miało ciekawą konsystencję. Nie była ona lejąca, jednak broń Boże nie była to również masa stała. Coś pomiędzy. Taki bardzo, bardzo, bardzo gesty likier. Totalnie bardzo. Ciężko mi opisać tę ciężką i lepką zawartość diamentu. Poza tym, kto by się nad nią zastanawiał.. Kiedy smak.. To jak policzek w twarz. Przykuwa całą uwagę konsumenta. Na początku nuta słodko-alkoholowa jest przyjemna, lekko drażni język i podniebienie. Im więcej "środka" sobie aplikowałam tym mocniejsze były doznania. Po chwili czułam się, jak po przechyleniu "pięćdziesiątki". Gardło drapało. Jednak w ten przyjemny sposób. Dla mnie pierwszym skojarzeniem był "Pawełek", tylko taki na podwójnym czy potrójnym gazie. Na granicy.. Ale jeszcze wyważony. Całość? Niesamowite wrażenia i emocje! Otworzyłam kolejnego cukierka by w pełni to poczuć. Najpierw moja twarz zalana została morzem mocnego w smaku alkoholu. Później alkohol podbity słodyczą czekolady wykrzywił mi twarz podwójnie. Na koniec rozkoszowałam się już jedynie smakiem czekolady. Brzmi ciekawie, prawda?
Na bank jest to słodycz dla tych lubiących alkohol. Abstynenci powinni go jednak unikać. Zdecydowanie. No i.. Chyba zauważyliście już, ze "alkohol" powtarza się w tekście parę razy, a raczej razy miliard. Irish Cream'em bym tego nie nazwała. Tak czy siak. Bardzo dobre, ekstremum ale wyborne! :)
Muszę przyznać, że opisując smak nieco się pogubiłam. zbyt to wszystko skomplikowane jak na "mózg w sesji".
Na bank jest to słodycz dla tych lubiących alkohol. Abstynenci powinni go jednak unikać. Zdecydowanie. No i.. Chyba zauważyliście już, ze "alkohol" powtarza się w tekście parę razy, a raczej razy miliard. Irish Cream'em bym tego nie nazwała. Tak czy siak. Bardzo dobre, ekstremum ale wyborne! :)
Muszę przyznać, że opisując smak nieco się pogubiłam. zbyt to wszystko skomplikowane jak na "mózg w sesji".
Nazwa: Passio, Irish
Cream Diamonds
Producent: P.
W. Łuczniczka sp. z o.o.
Skład: -
Waga: -
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: -
Kcal/100g: -
Gdzie kupić: Czekoladowy
Miś
Cena: 16,49zł/500g
Ocena:
4.5/5
No to Angelika już po jednym cukierku chodziłaby slalomem xD Wszelkie alkoholowe wyroby zdecydowanie omijamy szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńTak wiem wiem - pamiętam :) Nieco wrażeń Was niestety mija ;)
UsuńJa lubię słodycze z dodatkiem alkoholu a jak jeszcze jest w nich słodki alkohol to mi wystarczy:),ale ja wolę nadzienie bardziej zbite,ale widać nie wszystkim można dogodzić:(
OdpowiedzUsuńDobrze, że są tu tacy którzy lubią - chociaż opozycja równie liczna :)
UsuńI szkoda że nie wpasowały się w Twój gust :(
Nie no słodka abstrakcjo ja bym je zjadła tylko,że taka konsystencja nadzienie to nie mój faworyt:)
UsuńHahahahaha :D Jesteś troszkę jak ja ! :) Nie kręcę nosem ;)
UsuńJa podobnie jak Pandy nie toleruję alkoholu w słodyczach, nie nie nie w życiu. Dla mnie Pawełek już jest zbyt intensywny więc przy tym pewnie oczy wyszłyby mi na wierzch. :D W sumie to nabrałam za to ochoty na jakiś dobry likier, nie piłam takowego czystego nie jako dodatek całe lata, a niektóre mi nawet smakowały z tego co pamiętam. :D Po sesji akurat będzie okazja, haha! Trzymaj się siostro w tych ciężkich czasach dla studenta. :*
OdpowiedzUsuńJak mogłam zapomnieć! Wygląd czyli coś na co ja zwracam uwagę niesamowicie zarówno papierka jak i samej czekoladki bardzo na plus! Minimalizm papierka jak i kształt samej pralinki super. :-)
UsuńCanari Kokosowe z mlekiem polecam gdybyś miała ochotę! :)
UsuńTak, pralinki są śliczne - takie inne. Sama byłam zauroczona :)
Połączenie czekolady i alkoholu mniammm, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńI jaaa i ja! :) Oddzielnie również :)
UsuńA ja za to bardzo lubię Mon Cheri :p wiśnie, czekolada i alkohol - poezja haha :p
OdpowiedzUsuńSwoją drogą bardzo spodobała mi się ta bryłka! Powinni zdecydowanie częściej robić czekoladki w takim kształcie, nie sądzisz?
O nie nie, wiśniówka mi się chyba po prostu przepiła :)
UsuńTak, ta czekoladka to coś innego, nawet miło patrzeć.. A co tu mówić o smakowaniu ;) Poezja ! :)
Przez ten właśnie pokrętny opis, jak i powtarzanie słowa "alkohol", spróbowałabym z dziką ochotą! :D
OdpowiedzUsuńTrzeba więc zakupić parę sztuk, koniecznie! :) Tylko nie jedz zbyt dużo na raz.. Bo wiadomo ;)
UsuńIle ja jeszcze rzeczy nie jadłem ..... :(
OdpowiedzUsuńA ile ja.... ;) Trzeba nadrabiać :>
Usuńech współczuję z sesją bo ma identycznie! jutro mam dwa egzaminy zdechnę :O a ty kiedy kończysz sesje? bo pisałaś że większość masz zaliczone ^^ co do cukierków, czy tobie cokolwiek pasuje? wszystko ostatnio Ci nie smakuje, musisz mieć trudny czas xDD ( nie no droczę się ;))
OdpowiedzUsuńKończę już we wtorek ! :) Także coraz bliżej :)
UsuńJakieś mam takie.. Babskie fochy :)
lepiej być babą niż rośliną :D mwahahaha ^^ trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci jak najszybszego powrotu z wielką ilością genialnych recenzji, które aż mi w pięty pójdą z zazdrości ;)
UsuńJakiej znów zazdrości kochana ? :>
Usuńże potrafisz znaleźć coś godnego uwagi, a ja zażeram się takimi rzeczami, ,,które trawienia nie szukają, tylko natychmiast w boki się odkładają" :D jak nie w uda w moim przypadku xD
UsuńOj i ja na takie rzeczy czasem trafiam :)
Usuńoj biedna kochana blond główka :* jesteśmy stracone :)
UsuńOh jak pięknie te pralinka wygląda ;) pychotka ;)
OdpowiedzUsuńTak jest taka śliczna i urocza! :) A raczej była! Bardzo szybko zniknęły ;)
UsuńNo cóż, tego no, czy muszę to mówić? Zachęcający kształt, ale to nadzienie. Alkohol, no. Małą nutę jeszcze bym przeżyła, ale nie całą symfonię.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi :( Muszą więc koniecznie wyprodukować coś o tym kształcie.. Tylko non-alcohol :>
UsuńUh, nie znoszę alkoholu w słodyczach! Cukierek kompletnie nie dla mnie, ale kształt ma super :)
OdpowiedzUsuńJak wyżej! Koniecznie muszą zrobić wersję bez alkoholu :)
UsuńNo, zrehabilitowałaś się po tym nieszczęsnym Kokosie. Wybrałaś alkohol, który jest moim ulubionym smakiem likierowym. Naprawdę, nic lepszego na świecie, Nie wiem, czy lubisz piwo z syropem i czy miałaś okazję próbować, ale obok piwa z syropami mango oraz imbirowym, irish cream jest najlepszy. Rozwala system! Gdybym tylko mogła pić alkohol... Zamiast tego pozostały mi czekoladki w stylu dziś prezentowanej. Nie umywa się do zimnego kufla, ale przez namiastkowość dałabym im pewnie 5/5.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dalej lubisz mnie choć trochę :)
UsuńPiwo tylko z sokami, różnymi. Samego me kubki smakowe już nie są w stanie znieść :) Chociaż ostatnio wolę likiery! :) Wielbię :) Koniecznie spróbuj. Posiedzenie jak przy kieliszeczku :)
Ale śmieszny kształt. :> Co do smaku się nie wypowiem, nigdy nie jadłam takich. ;)
OdpowiedzUsuńKształt naprawdę inny :) Miło aż się patrzy!
UsuńPowiem Ci, że i dla mnie to był pierwszy raz! :)
U Ciebie sesja, u mnie wyjazdy służbowe - no i obie mamy zaległości w blogowaniu ;). Tyle, że o sesji nie chciałabym powtarzać, a takie cudne wyjazdy jak najbardziej...
OdpowiedzUsuńPralinka ciekawi swoim nietypowym kształtem. Alkohol w słodyczach mi nie przeszkadza, i o ile nadzienie nie trąciłoby margaryną, a czekolada byłaby dobrej jakości - jestem na tak.
Osobiście uwielbiam czekoladki o których mowa. Nie uważam, aby były zbyt zalkoholizowane- z pewnością nie są dla nieletnich lub dzieci, ale dla takich jest wiele innych słodyczy. Nie wiem skąd taki beznadziejny opis pierwszego posmakowania:/. To zabrzmiało tak- oh jaki fajny facet, nieżle ubrany, tylko po co na klapce jego marynarki jest ten niebieski guziczek ( może po to aby głupiego zaintrygować), kiedy po wstępnych oględzinach, przyszedł czas, aby rozpiąć jego lekko błyszczącą koszule, ukazało się ciało, nieco opalone, ale nie do końca, jakieś miękkie, rozciaptane ciało, ale kruche i nieco twarde.....Nie będę więcej komentować. Twoje doznania są niesmaczne. Może przestań testować bo masz mało wysublimowany smak i gust. Uwielbiam smak tego cukiereczka,a jego kształt kojarzy się z kryształkami minerałów, otoczka cudownie rozpływa się w ciepłych ustach,uwalniając aksamitne nadzienia, upaja........ Od dłuższego czasu to moje najnaj...SZCZERZE POLECAM -a Pani polecam kupić lizaka.
OdpowiedzUsuńWitam Szanownego Anonima. Jedyne co mogę rzec w tej sytuacji.. Widzę, że lektura mojego bloga była traktowana wybiórczo, po macoszemu. Recenzje pisane są i były na bieżąco. I zawsze dokładnie tak.. Jak miałam ochotę :) Nie każda z nich jest taka jak ta, różnią się od siebie znacznie - jednak nie odsyłam, bo widzę że dość wrogo mnie Drogi Anonimie traktujesz. Co do samego mego smaku, jest jedno cudne "przysłowie": "O gustach się nie dyskutuje" :)
UsuńPrzyjmuję tę konstruktywną krytykę, jednak niespecjalnie przejmuję się niemiłą otoczką. Anonimom łatwo krytykować. Pozdrawiam serdecznie :)