niedziela, 7 czerwca 2015

Moser Roth, Mini Ostereier Praline (Czekoladowy Miś)

Audycja przerwana z powodu choroby. Wracam do sił!

Lubię poznawać nowe rzeczy - niekoniecznie nowych ludzi, kocham poznawać nowe smaki, zwłaszcza jeśli są to smaki słodkie. Jest to powiązane z faktem, że przez pewien czas w swoim życiu, głupi dość i nierozsądny, zamknęłam się na "jajka i kurczaka". Cóż. Nie będę się znowu nad tym rozwodzić. Dlatego też teraz, za każdym razem kiedy otwieram coś nowego, innego towarzyszy mi pewna ekscytacja, lekkie podniecenie. Znacie to? Szybsze bicie serca, pełna koncentracja, skupienie, szybsze reakcje, wyostrzenie zmysłów.. Ach! Coś nie do opisania. Kiedy dostałam propozycję współpracy ze sklepem Czekoladowy Miś nie zastanawiałam się długo! "Praca" połączona z cudowną przyjemnością to zupełnie coś dla mnie.

Po otworzeniu przesyłki, pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, była sporej wielkości paczuszka. Napis "praline" na opakowaniu, zadziałał na mnie jak płachta na byka. Poczułam się jak narkoman na odwyku, któremu zaserwowano dwie, długie na cały stół, kreski amfetaminy. Moja ekscytacja wzrosła i wzrastała do dnia testu. Moja głowa przepełniona była analizami smaku, zapachu, faktury. Wszystkiego, czego nie znałam.. A co próbowałam sobie wyobrazić. Od pierwszego spojrzenia, pierwszego kontaktu z paczką, wiedziałam co wypróbuję jako pierwsze. Dziś poznamy Moser Roth, Mini Ostereier Praline.









Opakowanie owalnych czekoladek miało w sobie coś eleganckiego, było bardzo ale to bardzo ładne, zgrabne i dobrze przemyślane. Złote akcenty, połączone ze złamanym fioletem stanowiły świetną kombinację, taką cieszącą oko. Całość sprawiała wrażenie "produktu z wyższej półki". 

Po otworzeniu torebki mogłam wreszcie spotkać się twarzą w twarz z czekoladowymi cukierkami, które do tej pory widziałam jedynie "przez okienko". Z namaszczeniem wzięłam jedno jajeczko do rąk, by obejrzeć małe arcydzieło. Każda pojedyncza czekoladka opakowana była w lawendowe sreberko, udekorowane roślinnym fioletowym wzorem. Na każdej również znajdowało się logo producenta, dość ładnie współgrające z całością. Dziwne ale nie mogłam się na nie napatrzeć, były urocze!







Nie mogłam dłużej czekać, dłużej zwlekać - musiałam wreszcie otworzyć pierwszą sztukę. Moja ciekawość była.. Nie do opisania! Delikatnie zdjęłam sreberko. Moim oczom, kolejny raz ukazało się małe arcydzieło, tym razem w mlecznobrązowej wersji. Wzór z opakowania powielony został bowiem również na samym produkcie (tu pluję sobie w twarz, bo nie mam zdjęcia!). Wierzcie mi na słowo, coś bardzo ładnego, gustownego. Szkoda mi było nieco to jeść!

Zaczęłam test. Po zbliżeniu czekoladowego jajeczka do nosa poczułam zapach słodkiej czekolady - lekko duszący - na swój chory, dobry sposób, lepki i bardzo apetyczny. Wyczułam także mleczną nutę, która stawiała kropkę nad i. Całość tego bukietu zapowiadała jedno - to będzie coś smacznego. 

Rozpołowiłam pralinę i z wielkim zaciekawieniem przyjrzałam się jej. Zarówno środek, jak i zewnętrzna, czekoladowa powłoka były podobnej barwy. Był to lekki, przyćmiony, mleczny brąz. Jedną część od drugiej odróżniała jedynie inna struktura, jednak jeśli ktoś zbytnio nie przejmuje się oglądaniem tego co je, nie zauważyłby różnicy. 

Po wstępnych oględzinach przeszłam wreszcie do kosztowania, smakowania które wzbudzało we mnie ogromne emocje. Tym większe, im dłuższe było oczekiwanie. Zaczęłam od serca czekoladki. Środek okazał się być bardzo delikatny, niebywale kremowy i  aksamitny. Miękki oraz gładki. Był lekko tłusty, przez co sprawiał wrażenie "śliskiego". Wydaje mi się, że to właśnie nadawało całości tak cudownej konsystencji. Niby zwartej, jednolitej.. A jednak tak subtelnie, pozytywnie rozmiękłej, wodnistej.. W smaku przeważała nuta kakao, połączona z aromatem orzechów i porządną dawką śmietankowości. Nie jestem znawcą ale wydaje mi się, że to właśnie istota praliny, którą ciężko opisać słowami, podsumować. Czekolada okalająca była miękka, pomadowa, bardzo plastyczna, tłustawa (pozostawiała na palcach wilgotny nalot). Bez trudu można było zmienić jej kształt. Może to także wina temperatury? Smak okazał się być głęboki, ciekawy, złożony jak na zwykłą mleczną czekoladę. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Prócz delikatnej kakaowej nuty, wyczuć można było aksamitną mleczność, śmietankowość i nutę orzechową. Ta właśnie, bardzo mnie zadziwiła - pozytywnie zaskoczyła. Czekolada sama z siebie rozpuszczała się w buzi, osadzając się na podniebieniu. Całość.. Boże nawet nie wyobrażacie sobie jakie to było dobre. Smak, konsystencja.. Coś naprawdę niesamowitego. Mlecznoczekoladowa słodycz, aromatyzowana delikatną orzechową nutą. Złożona struktura, czekolada nieco twardsza, środek wręcz wylewający się, rozpuszczający się w mgnieniu oka..

Przysięgam, mogłabym tym zaczynać i kończyć dzień.  






Nazwa: Moser Roth, Mini Ostereier Praline
Producent: Moser Roth GmbH
Skład: (zaczęłam nawet tłumaczyć ale to bez sensu)
Waga: 150g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 7/47/41
Kcal/100g: 594
Gdzie kupić: Czekoladowy Miś
Cena: 6.99zł



Ocena:5/5 (6/5,7/5)!

30 komentarzy:

  1. Czy to nie jest aby pierwsza ze sponsorowanych recenzji dla Czekoladowego Misia, z którym teraz współpracujesz? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz mi proszę, co Ty rozumiesz przez "sponsorowaną recenzję", bo definicji jest wiele ? :)

      Usuń
  2. Mam tyle do napisania, że muszę się porządnie skupić aby o niczym nie zapomnieć. :D
    Po pierwsze co do wstępu. Też największą przyjemność sprawia mi smakowanie zupełnie nowych rzeczy. Ba! Nie tylko nowych co i niezwykłych i nietypowych w smaku. Uwielbiam ten moment kiedy smakuję czegoś po raz pierwszy i zapoznaje się z czymś zupełnie dla mnie do tej pory nieznanym. Stąd też nie jem czekolady mlecznej, bo to dla mnie nuda. Musi być dużo dodatków, nadzienia i i inne cuda wianki. :D Znam też syndrom ,,kurczaka i jajek" chociaż ja to raczej bym powiedziała ,,kura i serek wiejski". Cieszę się jednak, że już otwierasz się na inne rzeczy, bo życie za krótkie i oferuje zbyt wiele aby przechodzić obok tego obojętnie. Trzeba sobie je umilać! :-)
    Po drugie: Gratuluję współpracy. Wcale się nie dziwię, że dostałaś taką propozycję, bo:
    Po trzecie: Mam wrażenie, że z każdym wpisem piszesz coraz lepiej i lepiej i czyta się Ciebie z ogromną przyjemnością. Masz bardzo ,,plastyczny" język. :-)
    Na koniec co do samych czekoladek. Nie jadłam tych, aczkolwiek moja współlokatorka przywiozła z Niemiec takie ale o wielu smakach. Czego tam nie było! Waniliowy, karmelowy, jogurtowo-malinowy, orzechowy, czego dusza zapragnie. Były naprawdę pyszne. Czekolada słodka i chociaż bardzo tłusta i taka trochę jak plastelinka to jednak smaczna, a nadzienie kawowe, jogurtowo-malinowe i oczywiście jak na mnie przystało waniliowe były fantastyczne. :D Z każdej zjadłam po jednej i żałowałam naprawdę, że produkt jest niedostępny u nas. Muszę go wypatrywać w sklepach z niemieckimi produktami, zwłaszcza, że ja takie jajeczka uwielbiam, a wszędzie są tylko od Barona. :D Chociaż najlepsze absolutnie co prawda nie jajeczka ale cukierki to są od Chateau cukierki mleczno-karmelowe Milch Mause Caramel. Jak je kiedyś znajdziesz gdzieś to bierz śmiało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż za tasiemiec, niechże do wszystkiego się odniosę! :)
      Masz rację, żałuję że straciłam kilka lat na odmawianie sobie zupełnie wszystkiego. To wszystko jest bowiem dla ludzi.. A jedzenie.. Czyż nie jest jedną z większych przyjemności ? Nie można przesadzać, bo można zwariować, zapędzić się samemu w kozi róg. I tkwić w nim bez sensu przez parę ładnych dni, tygodni miesięcy.. Czy lat jak w moim wypadku.
      Dziękuję! :) Cieszę się, że te moje wypociny są lepsze i lepsze. Staram się jak mogę ćwiczyć, poprawiać swój styl - tak jednak, by go nie zgubić. Nie raz słyszałam, że wypowiadam się (i piszę) w charakterystyczny sposób. Jaki? Nie wiem. Ale skoro się podoba.. Cóż. Jest dobrze! :)

      Cieszę się, że miałaś z nimi styczność.. I że potwierdzasz moją opinię. Boję się bowiem, że mogę zostać odebrana jako nieobiektywna czy "kupiona", a to zupełnie nie jest prawdą. :) Praliny są pyszne, nie spodziewałam się że aż tak ! Przebiły nugatowego Rittera, a to ciężka sztuka. Myślałam że nic innego tak dobrego nie znajdę :) Resztę smaków raczej zakupię - kurcze, to jest wow. Nie wiem czy będą lepsze.. Ale kto to wie ? :) Z Chateau nie miałam styczności, nawet na oczy nie widziałam! :)

      Suma summarum, za wszystko dziękuję on-line Sis! :)

      Usuń
    2. ludzmi się nie przejmuj kochana! zawsze będą psioczyć, nikt nigdy nie będzie chciał by było Ci lepiej i twojej rodzinie, nawet najlepszy przyjaciel, tak już jest ;) tylko właśnie ta rodzina zawsze bd chciała twojego dobra ^^
      co do współpracy... pozazdrościć, faktycznie obłędnie wyglądają, a co dopiero smakują! gratki :)

      jak ja doskonale rozumiem Cię z tym odmawianiem, gratuluje w takim razie tyle ile osiągnęłaś, bo to wymaga naprawdę dużej odwagii, doskonale to rozumiem :)

      Usuń
    3. Nie ma za co, szczera prawda!
      Jedzenie jest jednym z najważniejszych aspektów naszego życia taka jest prawda. Dlatego naprawdę możesz być dumna z siebie, że tyle osiągnęłaś, bo to obrzydliwie bardzo ciężkie zadanie, nawet nie wiesz jak to rozumiem. :-)
      Czekam z niecierpliwością na dalsze recenzje po takiej wspaniałej siostrzyczko hihi. :D

      Usuń
    4. Szpilka - wiem, wiem dlatego zamykam na takie gadanie uszy i głowę ;) Praliny były boskie, szkoda że już wszystkie zjadłam :D A co do tego odmawiania.. No. Różnie to teraz bywa ale staram się jak mogę by korzystać z nowych smaków :)

      Vela - zadanie jest niesamowicie forsujące.. Czasem brak mi sił, wiadomo. Ale zaciskam pięści i lecę w to dalej :) Kolejna recenzja cukierachów już pewnie za tydzień :) Będzie ciekawie ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam takie pralinki! Oczywiście pod warunkiem, że są dobrej jakości ;) Tą recenzją naprawdę mnie skusiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko będziesz mieć okazję.. Spróbuj. Naprawdę warto ! :) Sporo już przejadłam w tym moim życiu, jednak to zaskoczyło mnie totalnie :) Pycha :)
      Poza tym, kto nie lubi pralin :D

      Usuń
    2. Spróbuję, spróbuję, bo widziałam je na takim stoisku z niemieckimi produktami :) Dobrze, że dodałaś recenzję, bo teraz już wiem, że warto ;)

      Usuń
    3. Koniecznie napisz jak wrażenia! :)

      Usuń
  4. Jadłyśmy kiedyś tej marki pralinki w formie serduszek i do dziś pamiętamy jak zaczęły znikać w zastraszająco szybkim tempie :D Środek był taki jakie pralinki powinny mieć a jak jest nieco za tłusty to lepiej włożyć je na dzień do lodówki albo na godzinkę do zamrażarki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym nie pomyślałam, jednak już nie wypróbuję tego sposobu bo wszyyystko zjadłam! :) I fakt.. Są boskie! :)

      Usuń
  5. Recenzja recenzją, ale jak doszłam do oceny, od razu pomyślałam, że ktoś zostawi komentarz w stylu "dostałaś, to oceniasz dobrze". Żeby być neutralna - rozumiem obie strony. Oskarżającego, bo super recenzja produktu od kogoś, kogo produkt dostajesz jest podejrzane, ale rozumiem też Ciebie, nawet bardziej, z racji że: 1) otrzymywane słodycze z reguł są naprawdę dobre (sama wiem, bo współpracę podejmowałam już kilka razy, zresztą bywasz u mnie, to wiesz), 2) ten argument jest nawet ważniejszy: otrzymane słodycze NIE SĄ produkcji Czekoladowego Misia, więc wystawiając im dobrą ocenę niekoniecznie nakłaniasz ludzi do kupowania tam, po prostu do sięgania po ten konkretny produkt, dostępny również w innych sklepach. Może sceptycy przekonają się podczas kolejnych recenzji, kiedy wypadnie coś gorszego (a jeśli nie wypadnie gorzej, to cóż... ups :D).

    Pralinowa płachta na byka? Cóż ja mogę napisać... wiesz, że nie przepadam za czekoladkami, ALE kiedy słowo "czekoladka" czy "cukierek" zastępowane jest przez słowo "pralina", to już zupełnie inna historia. To głupie, wiem, ale na myśl o pralinach ślinię się jak ząbkujące dziecko, na myśl o czekoladkach nie zawsze, a o cukierkach to już w ogóle nigdy.

    Smutna jestem jedno z powodu Twojego wyboru. Myślałam, że na pierwszy ogień pójdzie obiekt mych próśb: coś z karmelem tudzież alkoholem. W drodze wyjątku wybaczam Ci jednak własny wybór, bo najważniejsze, że przełamałaś chwilowe strachy choroby. Duży buziak, dwa przytulenia i leciutki kop w lewy pośladek na szczęście ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, tak :) Dla kilku paczek cukierachów będę zawyżać swoje oceny, będę tańczyć jak mi grają, a nawet w wielkiej desperacji dam się pokroić :) A tak serio, wiem jak jest. Recenzja wychwala produkt pod niebiosa (produkt, który nie jest Misiowy ale jednak w tym podlinkowanym przeze mnie sklepie można go zakupić) ale.. Dlaczego miałabym go ganić skoro to jest coś superdobrego? :) Poza tym czas pokaże na ile dobrych rzeczy trafię.. A z iloma będę miała problem :)

      Ja mam podobnie, pralina na produkcie czaruje mnie, kusi. Czasem mam wrażenie, że w chwili kontaktu z nią staję się niepoczytalna :) Uwielbiam je! W każdej postaci. Każdej spróbuję! Każdej! Ochh.. Taaak :)

      Pierwsza poszła Moserowska czekoladka.. Ale zaraz za nią robiłam alkoholowy test - nie myśl że o Tobie zapomniałam! :) Może nie była to wódeczka (to właśnie ten produkt którego nieco się, powiedzmy, obawiam) ale coś bardzo bardzo bliskiego :)

      Uwierz mi, przełamać się było ciężko. W sumie.. Nie wiem jak to dalej będzie. Ale jestem dobrej myśli. Dziękuję i cmokam również, życząc szczęścia i sił w wiadomej sprawie :)

      Usuń
  6. Patrząc na opakowanie liczyłam na coś jagodowego, ale trudno orzechowy posmak też brzmi świetnie.Poznawanie nowych smaków, o tak. Jest w tym też pewna wada, bo patrząc na półki w sklepach człowiek czuję się znudzony widokiem starych Milek, Wedla czy innej Goplany. Widziałam kiedyś całą czekoladę tej marki i może kiedyś kupię, skoro praliny są takie dobre. Ale na razie nie robię zapasów, bo się boję upałów i roztopionych zapasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, można się pomylić! :) Dopiero teraz przyszło mi to do głowy :)

      Też jestem smutna z powodu tych braków w polskich sklepach. Wydaje mi się że produkty ze Stanów, Anglii czy Niemiec (jak i wielu wielu innych państw) powinny być jednak bardziej dostępne.

      O czekoladach również nieco poczytałam, poprzeglądałam Instagram.. Jest tego naprawdę sporo :) Poza tym to niemiecka jakość.. Wiadomo.

      Ja się cieszę, że mam w domu pomieszczenie w którym temperatura jest dużo dużo niższa niż wszędzie na całej ziemi :) Także póki co, mogę spać spokojnie. Ale też nie dokupuję nie wiadomo czego ;)

      Usuń
  7. Wreszcie znalazłam bloga, gdzie mogę do woli poczytać o czekoladzie i wszystkich jej odmianach :) Jeśli chodzi o słodkości, dawno temu zakochałam się w najsłodszych ze słodkich - Maltesers - i do dziś miłość trwa ;) Szczęścia kupić nie można, ale można kupić czekoladę ;) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło że tu zajrzałaś, każdy kolejny czytelnik, stały bywalec sprawia że aż chce mi się pisać i testować (z naciskiem na drugie) :)

      Jadłam je. I te "nasze", które dostępne były w Biedronce. I te wprost z UK. Różnica jest niesamowita :) Ale miłość to miłość, jak mówią serce nie sługa :)

      A co do ostatniego zdania masz totalną rację! :) Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie! :)

      Usuń
  8. Nie wiem, czy de facto te pralinki przypadłyby mi do gustu, ale czytając Twój opis zrobiłam się głodna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie że jesteś wielbicielką bardziej gorzkich, wytrawnych smaków. Tu mamy pełnię słodyczy! Słodycz słodyczą poganiana.. Ale w tym tak cudownie cudowna :) Ach! Możesz spróbować, mam wrażenie że jakość jest na dość wysokim poziomie (jak na mnie, a wiadomo ja dopiero sięgam po lepsze produkty) :)

      Usuń
  9. Mimo, iż ostatnio nie lubię czekoladowych jajeczek (w tym roku jadłam te najczęściej spotykane i były margarynowo obrzydliwe), tych bym może i z chęcią spróbowała. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby to te Baronowe, ex-cudowne rzeczy? Te, którymi za małolata zajadałam się jak szalona a teraz pluję nimi gdzie popadnie? .. Nie.. To na górze to zupełnie coś innego! :) Jeżeli spotkasz je gdzieś, spróbuj. Polecam! :)

      Usuń
  10. Ta firma robi bardzo dobre czekolady, bo ją znam ;) Pyyycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczytałam się o nich, podobno bardzo, bardzo dobre! :)

      Miałam okazję się o tym przekonać w jajcarskiej wersji :) Pycha! Kolejny raz cieszę się, że ktoś wyraził opinię o takich produktach. Może nie wyjdę na kłamcę jeśli chodzi o ocenę :)

      Usuń
  11. Pralinki, ze względu na kształt, skojarzyły mi się z -dawno już minioną- Wielkanocą. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo są wielkanocne ;) :D Czemu by nie świętować cały rok?! :)

      Usuń
  12. Tych jajeczek jest sporo jak za taką cenę 6.99 :) . Patrząc na sreberka myślałam,że będą owocowe może jagoda,winogron jakoś tak mi się nasunęło na myśl:) . Dobrze,że już wyzdrowiałaś:) . U mnie choroby cd Jasio walczy z wirusem a ja z wirusem czy z alergią a może z migdałami sama już nie wiem:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku niedobrze! :/

      Cena niewygórowana, jest ich całkiem sporo - można się zasłodzić ;) Faktycznie kolor "owocowy", może zmylić :) Jednak napis "praline" ujrzałam z daleka! :)

      Usuń
  13. 20 year old Associate Professor Zebadiah Ramelet, hailing from Swift Current enjoys watching movies like Bright Leaves and Kite flying. Took a trip to Cidade Velha and drives a Sportvan G30. specjalne informacji

    OdpowiedzUsuń