sobota, 27 czerwca 2015

Katy Exquisite, Noir Orange

Porozmawiajmy o rzeczach, które nas denerwują. Przecież złość to jakby nie było, zupełnie ludzkie odczucie, reakcja na otaczającą rzeczywistość. Szczerze powiedziawszy, jeśli już zaczęłabym zgłębiać ten temat w stu procentach (totalnie i bez reszty), końca bym nie znalazła. Studnia bez dna? Nie wiem w ogóle, skąd mi się to bierze, jednak coraz częściej łapię się na tym, że złości mnie "byle gó.. byle co!". Mogłabym złożyć to na pogodę, na zmęczenie i stres, na hormony. Ale po co.. Złość.. To zapewne jakaś cząstka mnie. Element, którego nie mam zamiaru się wyzbywać. Co więc denerwuje mnie ostatnio najbardziej? Ludzie. Uściślając - ludzie, którzy nie potrafiąc odnaleźć samego siebie, kopiują innych. Zasada jest prosta: "Każdy jest jakiś" - każdy jest INNY. Po co na siłę udawać kogoś, kim się nie jest? Dążyć do bycia takim lub owakim, a nie do bycia po prostu sobą. Prosty przykład. Mamy pewną grupę, jakąkolwiek, pierwszą lepszą. Przyjmijmy, iż to "blogsfera". Punkt zaczepienia? Styl pisania, bo z niczego innego "znani" (celebrytka!) tu nie jesteśmy. Nie wiem jak to jest w przypadku innych. Ja piszę, co myślę. Piszę tylko i wyłącznie to, co bym powiedziała. Piszę - jak mówię, zaznaczając szeroką gamę emocji wtrąceniami, nawiasami i słabą interpunkcją. Nie interesuje mnie szyk wyrazów, totalnie poprawna polszczyzna. Jeżeli całe "Słodkie Abstrakcje" miałabym określić jednym słowem, na bank byłby to "chaos". Tak tworzę, tak niejako kreuję tu "siebie". Zauważyłam, że praktycznie każdy blog jest inny (a przynajmniej powinien być). Każdy ma zupełnie ale to zupełnie inny sposób przedstawiania myśli. Jedni robią to z wielką klasą i elegancją, tworząc czarujące - pełne uroku i magii wpisy. Zazdroszczę, ja nie mam takiej mocy sprawczej Drudzy, sieją zamęt gorszy od mojego, co jest totalnie fascynujące. Dynamika, ruch, cuda na kiju.. A to wszystko w samym słowie. Słowie, które niejako obrazuje nas. Bo tu jesteśmy tylko słowem. Urwę temat.

Pewnego dnia, wiosennego, ciepłego, nieco wietrznego wybrałam się na spacer do Kauflandu. Pamiętam tę wyprawę bardzo dobrze, ze względu na to, iż odwiedziłam wtedy miejsce niezmiernie dla mnie ważne. I, nie uwierzycie, nie był to tylko market. Jednak, jeśli chodzi o zakupy i sprawy "sklepowe", wybrałam wtedy dwie, o dziwo ciemne czekolady. Jedną z nich była właśnie Katy Exquisite w wersji Noir Orange.







Nie będę owijała w bawełnę - wybrałam ją dzięki swego rodzaju elegancji opakowania. Czerń, pomarańcz, złote elementy. Piękna, klasyczna wręcz kompozycja, której nie miałam nic do zarzucenia. Zestawienie, w którego sidła wpadłam i nie zdołałam się wydostać. Opakowanie było dość duże, płaskie. Wiedziałam dobrze, że nie będę miała się w co wgryźć.

Przyszedł dzień, a raczej wieczór testu. Chwyciłam tablicę do rąk i "uchyliłam wieko" (opakowanie okazało być nieco innowacyjne, jeśli chodzi o sposób otwierania). Następnie wysunęłam czekoladę, owiniętą w złotko. I zamarłam. Wiedziałam już co ujrzę.

Cała tabliczka, słownie CAŁA TABLICZKA okazała się być pokruszona, połamana. Nie spodobało mi się to, nie taki obraz bowiem chciałam ujrzeć. Jednak nie ma tego złego, co by tam na dobre nie wyszło. Przed ucztą, zabawiłam się jeszcze w paroletnie dziecko. Ułożyłam tę układankę, a co!

Przykro mi, wrażeń "wzrokowych", tego co me oczy dojrzały nie będę opisywać. Rana, która przez ponad miesiąc się zabliźniała (moje serce na serio pękło gdy wyjęłam czekoladkę), rozciapciałaby się od nowa. 

Kiedy tylko przestałam rozpaczać, z zamkniętymi oczyma, rozpoczęłam test. Powąchałam. Gorzki, ziemisty, głębokokakaowy zapach. Prosty. Co dziwne, bez pomarańczowej nuty, którą obstawiałam jako dominantę. Stwierdziłam ze zrezygnowaniem: "Okej, dziś chyba nie jest ten dzień!". Wszystko było na opak, wszystko nie tak jak trzeba.

Wzięłam kawałek (chciałabym napisać kostkę, jednak cóż..) i włożyłam do ust. Czekolada. Kakao. Gorzka czekolada, zdecydowanie. Mulasta (mulista?), błotnista, ziemista. Nie uświadczyłam w niej żadnej kremowości i aksamitności, a jedynie pierwotną, dziką, naturalną konsystencję. Lekką kwasotę w smaku. Wzięłam drugi kawałek i po prostu go rozgryzłam.. Szaleć, to szaleć! I dopiero wtedy poczułam smak pomarańczy. Moje usta zalała fala.. Galaretek Mella? Kojarzycie je? Dokładnie ten sam słodko-gorzki, sztuczny nieco smak pomarańczy. "Pomarańczy " skomponowanej z gorzką czekoladą.

Wiecie co jest najlepsze? Że nawet mi to smakowało.







Nazwa: Katy Exquisite, Noir Orange
Producent: Kaufland Polska Markety Sp z o.o. Sp. k. - Wrocław
Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, kandyzowana skórka pomarańczowa 5% (skórki pomarańczowe, cukier, dekstroza, regulator kwasowości: kwas cytrynowy), tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna słonecznikowa, olejek pomarańczowy, aromat waniliowy. Masa kakaowa minimum 70%. Może zawierać śladowe ilości orzechów, glutenu i mleka.
Waga: 100g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: ? (nie było, nie uchwyciłam?)
Kcal/100g: ?
Gdzie kupić: Kaufland
Cena: 2.99zł




Ocena: 3.5/5

32 komentarze:

  1. Brrr, to połączenie smakowe mnie przeraża. Nie znoszę pomarańczowych rzeczy, a czekolad już w szczególności :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie, prócz galaretek, to była pierwsza próba! :) I nawet udana :)

      Usuń
  2. Galaretkę Mella kojarzę i bardzo kiedyś lubiłam, więc i ta czekolada brzmi kusząco. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie spróbuj, 3 złote to nie majątek ;) Może Cię zadowoli :)

      Usuń
  3. Tylko 2.99 i tyle atrakcji :o haha :p
    Kurcze, tekturowe opakowanie i żeby aż tak się połamała ta czekolada, beznadzieja..
    W biedronce jest taka czekolada z dodatkiem skórki pomarańczowej, myślę, że pewnie smakuje podobnie ;)
    A odnośnie wstępu - tak na opak odpowiem na koniec o Twoim początku ;) Masz rację, ja w sumie przyznam, że wchodzę na inne blogi i czytam posty, a potem ze smutkiem myślę, że ech... nigdy nie będę pisać tak super jak ktoś tam inny... a prawda jest taka, że zamiast się użalać nad sobą, powinnam spiąć tyłek i pisać, bo wtedy mam szansę się doskonalić, a takim marudzeniem niczego nie zyskam ;) czyli widzisz, mam kolejny element w swoim zachowaniu do zmiany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Przygoda życia! :) Polecam takie atrakcje ;)

      Dokładnie, trzeba być najlepszą wersją siebie, uczyć się i kształcić.. Ale dalej zachować nutę własnego ja! No kurcze. A nie zgapiać patologicznie każde zachowanie. Może i ja to robię? Może nieświadomie.. Ale staram się nie. Poza tym, jak już Ci wiele razy pisałam, pięknie piszesz! :)

      Usuń
  4. Szkoda, że taka połamana Ci się trafiła.
    Brzmi ciekawie, zwłaszcza, że jest taka tania. Zawsze w Kauflandzie patrzyłam na nie podejrzliwie, ale mimo wszystko, nie wiem, czy kiedyś po nią sięgnę. Nie mówię "nie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja również byłam rozczarowana. I wściekła jak osa! :)

      Jeśli będziesz cierpiała na deficyt w szufladzie, możesz sięgnąć. Niska półka cenowa. Najniższa ze średniej zapewne jeśli chodzi o smak. Ale za to nowe przeżycia i doświadczenia :)

      Usuń
  5. Czekolady z dodatkiem pomarańczy chyba jeszcze nie jadłam :). Szkoda że się połamała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuj! Ciekawa kombinacja smaków! :)
      Połamana - to najgorzej :/

      Usuń
  6. Czemu do tej pory nikt się nie odniósł do wstępu? Ja, czytając go, aż poczułam uderzenie gorąca i miałam ochotę wyskoczyć ze skóry. Nie wiem, czy czytałaś mój komentarz pod którymś z wpisów u veli, ale wątpię, więc napiszę tylko tyle (bo nie mogę go znaleźć), że był DOKŁASNIE O TYM SAMYM. Może vela pamięta, pod którą to było notką i mi pomoże. Poza tym na swoim blogu, na początku, też pisałam o ludziach-kameleonach, którzy nie mają swojego stylu i biorą z innych (ble). Także widzisz, wkurza nas to samo (założę się, że mnie bardziej, bo ja w ogóle jestem bardzo nerwowa).

    A czekolada? Nie ma nic gorszego niż połamana i to wcale nie przez nas. Ciemną bym kupiła, pomarańczowej nie, więc... u mnie pewnie byłoby mniej niż 3,5.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam dwa pierwsze zdania.. I myślałam że mnie opierniczysz ;) :D

      Cieszę się że (znów!!) się zgadzamy. Poglądy mamy podobne, odwrotnie proporcjonalnie do smaków :). Ech, nic dodać nic ująć.. Mam nadzieję, że zagubieni znajdą swoją drogę :) Czerpmy od siebie a nie zgapiajmy jak popadnie :)

      Usuń
    2. A co do czekolady, połamane są najgorsze. :)

      Usuń
    3. co do wstępu wow... szacun kochana brakowało takiej wypowiedzi! dziękuje w imieniu każdej społeczności ( nie żebym się czuła Konradem Polskiego narodu, ale na pewno czuję o wiele więcej od niego ^^). Hahahaha liczyłam na hejt od Olgi, ale dzięki Bogu babka ma grunt pod nogami i zgadzam się z wami zupełnie. Ale chciałabym zwrócić na coś jeszcze uwagę... A zastanawiałyście się skąd się w ogóle biorą tacy ludzie-kameleony? moim zdaniem nie tylko z złych powodów... jja nie mam im tego za złego naprawdę i się nie denerwuje niektórzy ( ale nie wszyscy!) bo tacy ludzie, czasami poszukują akceptacji niczego więcej, chcą się podobać, być lubiani i zazwyczaj ciężko znoszą krytykę, chcą by wszyscy ich lubieli.., miałam taką koleżankę i było mi jej żal, bo naprawdę się starała wkupić się tylko w społeczeństwo, Zresztą swego czasu bardzo chciałąm też by mnie wszyscy lubili wiec wiem jakie to ciężkie. Proszę nie oceniajcie wszystkich z góry. Bo każdy człowiek jest najpierw przede wszystkim człowiekiem i nie znamy wszystkie jego motywacje...

      Usuń
    4. Ej, Szpilka, Ty naprawdę masz mnie za jakąś wredną sukę :D Naprawdę taka straszna jestem i wszystkich tylko opierniczam? Wiem, że jestem we mnie dużo nerwowości i złości, ale nie sądziłam, że to się przekłada na moje relacje z innymi. Przekłada się? Walcie, przyjmę wszystko na klatę.

      Ja też znam takie osoby i w rl, i w sieci. Dopóki nie zżynają ze mnie, to jestem w stanie brać ich na chłodno i starać się zrozumieć. Ale kiedy w grę wchodzą osobiste potyczki, to włącza się wyżej wspomniana nerwowość i waleczność ]:-> Jestem wielką tykającą bombą w niepozornym ciałku.

      Usuń
    5. hahaha Olga błagam Cię! ( bo mało się nie zaplułam przez Cb herbatą ) :D nie mam Cię za wredną sukę :* tylko za babkę, która mocno stąpa po ziemi :) w sensie niezależnej i pewnej siebie ^^ Nie przekłada się, spokojnie :D po prostu znając skłonność ( nas kulturoznawców) do wszelkiej krytyki zjawisk i znając też twój temperamencik ( za którym przepadam i ty doskonale to wiesz :D). Ale jakbyś potrzebowała kogoś skrytykować, nie krępuj się, mnie możesz do woli! muszę się w końcu nauczyć dystansu do samej sb ^^

      Możesz bombą, dynamitem, napompowanym balonikiem xD Grunt, że znasz swoją wartość i nie dasz sb w kaszę dmuchać. Ja osobiście boję się ruszać takie osoby, by nie sprawić im przykrości i nie wpędzać je w depresje :) Ale jak to się mówi: kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę :D

      P.S- lubię tę twoją waleczność i nerwowość, jak większość osób, które śledzą twojego bloga ^^

      Usuń
    6. Szpilka - wiesz, oczywiście że się zastanawiałam skąd biorą się zgapiacze! I może jest w tym wiele prawdy, bo akceptacja, bo chęć bycia super i inne tym podobne rzeczy. Ale kurcze, idąc tym tropem sama musiałabym być kameleonem!

      Olga, siejesz postrach ! :) Dobrze, że sama mam o dziwo silny charakterek (a wydaję się być taka miła!) i jakoś... No ja się Ciebie nie booooję ;)

      Ileż komplementów *.*

      Usuń
    7. nie jesteś kameleonem! i to nie jest reguła, choć mówi się zawsze, że pojedyńczy wyjątek potwierdza regułę :D ale nie koniecznie zawsze! takich powodów może być wiele, ja wymieniłam tylko jeden :)

      Hahaha Olga ja nie miałam odwagii, ale Słodkie Abstrackje prawde Ci powiedzą :D faktycznie wydajesz się miła, masz Ci los :)

      Usuń
  7. Każdy z nas jest inny, widzi inaczej, czuje inaczej i PISZE inaczej. To jest właśnie takie świetne. Każdy ma swój charakterystyczny styl i możemy porównywać się z innymi ale po co? Ja może nigdy nie będę pisać tak wspaniale jak bloggerki, które podziwiam ale niemniej kocham to co robię, sprawia mi frajdę i tylko motywuje mnie to do dalszego rozwoju. :-) Dlatego Ty też czerp z tego tylko to co najlepsze. :*
    Kocham to zdanie na końcu! Spodziewałam się już raczej, że nic z tego dobrego nie będzie, a tu jednak okazuje się, że nawet nie było aż tak źle! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to ! Chodziło mi właśnie o to, by zachować swoją swego rodzaju unikatowość i inność, wbijać ją na kolejne poziomy, doskonalić :)

      Hahaha babki to jednak są takie.. Nieprzewidywalne ;)

      Usuń
  8. Czekolada jak czekolada, chyba jestem zbyt rozpieszczona bo nawet bym na nią nie spojrzała. Albo inaczej, spojrzałabym z pogardą wybierając Lindta z pomarańczą. Wspominałam, że jestem rozpieszczona?
    Co do wstępu, to zgadzam się, że każdy ma swój charakterystyczny styl, ale zauważyłam, że czytając inne blogi nabieramy trochę tego innego stylu. Dzięki temu wszystko się miesza i jest ciekawie. Gorzej jak ktoś robi kalkę czyjegoś bloga.
    Brzmi trochę chaotycznie, ale chyba zrozumiale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpieszczona?! Serio? W życiu bym nie pomyślała! :) Ale cóż, czasem warto kręcić noskiem by dostać to co najlepsze! Tylko ja jem jak i co popadnie :)

      Znaczy zapewne tak jest. Przebywając z inną osobą podłapujemy jego nawyki - owszem. Totalnie nie przeczę. Ale.. Małpować wszystko to już chyba lekka przesada :) Nie o to tu chodzi :)

      Nie na darmo mówią "Na początku był chaos" ;) :D

      Usuń
  9. I nas ostatnio nerwowość i wybuchowość nie opuszcza ale póki co zganiamy to wszystko na "gorący" okres intensywnej nauki :P
    A nic tak bardzo nie wkurza jak połamana tabliczka czekolady! xD Tej na pewno nie kupimy, bo cytrusowe smaki w słodyczach omijamy szerokim łukiem a gorzka pomarańcza to już w ogóle najlepiej żeby była kilometr od nas :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tak nie psuje nastroju jak naaaauka :( No i uszkodzone jedzenie!
      Hahahah, każdy ma swój gust - wiadomo ;)

      Usuń
  10. Czytając wstęp do tej notki myślałam, że ten cały wywód był spowodowany czekoladą :D a tu jednak się okazuje, ze Ci smakowało :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie.. Nie tym razem :) Zjadliwa czekoladka, można pochrupać ;)

      Usuń
  11. Nie próbowałam,ale kiedyś się skuszę pewnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka groszy a naprawdę warto. Jak za tę cenę - poprawna ;)

      Usuń
  12. Kurczę, nie wiem, chyba za mało blogów czytam, aby domyślić się, kogo macie na myśli względem podrabiania stylu pisania...

    Z racji mojego niebywania w Kauflandzie czekolad Katy nie znam. Połączenie z pomarańczą lubię, aczkolwiek tutaj w samej czekoladzie odrzuca mnie spory udział kakao w proszku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę przyznać że nie zwracałam uwagi na skład - jak zwykle ;)

    OdpowiedzUsuń