Będę szczera - jakbym nigdy nie była, ech. Miałam dziś nie dodawać wpisu. Wymówki, wymówkami. Miałam dwa dobre powody, by wymigać się od niemalże codziennej dawki słodyczowych recenzji. Poza tym, ja jak oczywiście ja, szybko odpuszczam w złościach i nerwach. Stwierdziłam: "Koniec, to koniec!". Chciałam uciec, trzasnąć drzwiami i nigdy tu już się nie pojawić. Bang! Jestem okropna, wiem. Cała ja, dość impulsywna i niepoukładana. Szybko się zapalam i równie szybko gasnę, tak mawiają. Ale. Są na tym świecie ludzie, i o dziwo jest ich sporo.. Którzy uważają, że to co robię teraz ma sens. Całe to opisywanie słodyczy, w moim przypadku podobno dość kwiecistoskrupulatne, podobno mi najnormalniej w świecie wychodzi. Raz - po prostu jestem tu szczera, zawsze piszę co myślę i nie udaję nikogo kim nie jestem (zanudzając przy tym śmiesznymi bądź łzawymi wręcz historiami), a po drugie.. Mi wychodzi.. Na zdrowie. :) Nie, uprzedzam nie jestem narcyzem, to nie moja opinia. A opinia bliskich mi osób. Chyba, że mi kłamią - dorwę Was! Tak więc kiedy znów miałam się poddać (który to już raz?) albo już się poddałam (to prędzej), na ratunek przyszli przyjaciele. Cieszę się, że mam wokół tak wspaniałych ludzi, którzy zawsze mi pomogą - pocieszą, poprzytulają lub po prostu kopną.. W tył! Tym razem z pocieszeń wyszła kombinacja alpejska, stąd i siedzieć nie mogę i nieco zastraszona jestem ;). Póki oni mnie będą w tym trzymać, zostanę. Dla nich właśnie, dla Was - oczywiście i rzecz jasna dla siebie. Jestem silniejsza niż się niektórym wydaje. I pokażę to, jeszcze nie raz i nie dwa.
Oczywiście był też powód - leń. A raczej. Ekhm, ekhm. Radziłabym spojrzeć w kalendarz pod dzisiejszą datę. Najlepiej na dzień dzisiejszy i jutrzejszy. Jeśli nic nie widzicie - zmieńcie kalendarze! Taaaak, moje święto. Yeeey. Mama wiedziała co robi - 2 dni imienin! Najlepiej ;)
Patrzycie na tytuł dzisiejszego wpisu i myślicie: "Ta to ma zdrowie, tak się katować tymi fistachami". Z własnej woli, to wierzcie na słowo, nie robiłabym tego. Jednak, tu pozdrawiam Cię Bracie, kiedy Młodszy proponuje kilka łyków do recenzji aż żal odmówić. Zwłaszcza, że w odróżnieniu od niego, nie kupiłabym tego produktu. Bo raz, nie przepadam za smakowym mlekiem. Chyba że jest to mleko z pinacoladą. Dwa, fistaszki! Czyżby kompilacja mistrzów.. Którzy chcą mnie pozbawić życia? Chyba czas się przekonać. Zaczynamy recenzję!
Opakowanie niezbyt rożniło się od tego, skrywającego mleko "półdobre" bananowe czy też to obrzydliwie obrzydliwe kokosowe. Ot proste, nowoczesne, swoim designem nawiązujące do smaku zawartości. Ładne i estetyczne. No, może gdyby nie ten "new!" napis byłoby lepiej. Ale marketing rządzi się swoimi prawami :)
Nieco przerażona udziałem orzecha arachidowego w składzie, nieco zwlekałam z otwarciem małej buteleczki. Musiałam wyglądać komicznie, "modląc się" nad nią dobre dziesięć minut. Postanowiłam być dzielna, jestem już dużą dziewczynką w końcu! Użyłam nieco siły i odkręciłam biały, duży dość koreczek. Odwróciłam głowę - "no nie mogę!". "Weź się w garść", powtarzałam w myślach. Zmobilizowałam się. Przesuwając nos nad "otwór wydawczy".. Oniemiałam.. Z zachwytu! Otulił mnie zapach, tak piękny, tak czarujący.. Tak.. Znany? Lubiany? Powąchałam raz jeszcze, gdyż nie wierzyłam mojemu szczęściu. Mleczna kwintesencja moich ulubionych cukierków. Müller pachniał jak moje ukochane Michałki. Te, które już na zawsze kojarzyć mi się będą z Tatą i jego prezentami (wiecznie dostaję na święta oooogrome pudło z tym smakołykiem - które z resztą pochłaniam, również podczas świąt). Orzechowy, słodki, lepki zapach skompilowany z czekoladowym aromatem. I jakąś dozą mleczności. Bomba!
Wzięłam odrobinę na łyżeczkę. Mleko było barwy raczej jasnobrązowej, niczym kakao rozpuszczalne zalane mlekiem.
I wygląd i zapach.. Zachęcały. Nie ma się co oszukiwać. Jednak.. Bałam się zawodu. A bo to raz się jednak zawiodłam? Nie dalej niż wczoraj. Więc ryzyk - fizyk! Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije.
Ameryki nie odkryłam, pierwsze co zanotowałam "w smaku mleczny" - czasem wydaje mi się, że stereotypowa ze mnie blondynka, błyszczę inteligencją niczym najjaśniejsza gwiazda na bezchmurnym niebie (a właśnie, tak nawiasem, kto jutro spędza wieczór w plenerze wyczekując spadających gwiazd? :) ). Prócz tej nabiałowej krzty nabiałowości Müller okazał się być mocno, bardzo intensywnie kakaowy oraz przy tym delikatnie fistaszkowy. Odebrałam go, jako takiego - swego rodzaju, Michałka w płynie. Może bardziej delikatnego, przyćmionego mleczną nutą. Wyczułam w nim niestety nieco jakiejś specyficznej mączności, proszkowatości. Ale wiecie czego nie uznałam? Fali cukrowej.
Fistaszku w Czekoladzie - byłeś blisko!
Nazwa: Müller, Müllermilch Fistaszki w Czekoladzie
Producent: Molkerei Alois Muller GmbH & Co. KG
Skład: mleko częściowo odłtłuszczone, maślanka, czekolada w proszku ,3.1% (cukier, kakao w proszku), dekstroza, cukier, laktoza (z mleka) syrop glukozowy, skrobia modyfikowana , stabilizator: karagen, sól, aromat, witamina E, witamina B6, witamina B2 (ryboflawina), witamina B1 (tiamina)
Waga: 400g/376ml
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 3/13/1
Kcal/100g: 80
Gdzie kupić: Kaufland
Cena: 3.09zł
Ocena: 4.5/5
Smakował mi i był w porządku, ale póki co nie kupiłam go po raz drugi, co mówi samo za siebie. ;)
OdpowiedzUsuńCzyli oznacza - dobry ale szału nie ma :) Ja raczej nie powtórzę przygody z nim. Ale miło będę wspominać :)
UsuńA ja wiedziałam, że masz imieniny i chciałam wysłać Ci paczkę, ale te upały :( Wiem, że wszystko dostałabyś płynne :( Zatem oficjalnie wszystkiego najlepszego! :* <3 :* I nie opuszczaj nas choćby nie wiem co :)
OdpowiedzUsuńWikipedia twierdzi, że 17 i 18 sierpnia również masz imieniny hahaha :p
Czyli rozumiem, że po tych dniach rozpusty..... na blogu pojawi się mnóstwo recenzji? :)
Odnośnie Mullera, to się nie wypowiem, bo nie piłam :p Po hektolitrach innego mlecznego, magicznego płynu mam dość takich wynalazków :p
Paczki nie trzeba ! Ale życzenia chętnie przyjmę - dziękuję kolejny raz :) Imieniny non stop ? Może mi to na zdrowie wyjdzie ! :) :D
UsuńRecenzja jednak pojawi się jutro. Dziś nie mam weny :)
Jeśli kiedyś by Cię naszło ten smak jest zjadliwy :)
Takiego jeszcze nie widziałam, ale chętnie bym spróbowała!
OdpowiedzUsuńJak się doszukasz - polecam spróbować :) Niby nic a smakowicie :)
Usuńnie piłam, ale kupowałam pare razy braciszkowi :D Co do imienin! Istny geniusz! Twoja mama jest genialna! :D Ale jaja! Masz urodziny!? Nie miałam pojęcia, to ja zaraz edytuje moją notkę! Wszystkiego najlepszego nasza wojowniczko! tak trzymaj jesteśmy z Ciebie dumni! :* I nigdy żeby Ci przez myśl nie przyszło nas opuszczać bo dobiorę Ci się do dupy ( dosłownie xDD)
OdpowiedzUsuńBraty takie są ;)
UsuńMoja mama jest najlepsza! :) :* Dziękuję raz jeszcze za dedykację Kochana, jesteś najlepsza! :) Zostaję. I Ty.. Zostań :)
Dobra twoja najlepsza, ale z moją :) Co ty na to? :D Nie dziękuj to pikuś, służę do usług :) Oj jesteś taka urocza <3 :*
UsuńZnam go, lubię bardzo, ale pistacji z kokosem dla mnie nic nie pobije ;) Teraz w lodówce czeka na nie limitka o smaku orzecha laskowego i nowy pistacja z białą czekoladą :D
OdpowiedzUsuńZostawić nas? Co?! :O
Pistacja z kokosem ? Hm.. Jeżeli nie jest tak słodka jak sam kokos .. :) orzech laskowy ?! Oooo :D
UsuńTakie miałam złe myśli ;)
Dołączam się do innych głosów mówiących żebyś nie ważyła się opuszczać blogosfery! Nie znam nikogo kto w taki fantastyczny sposób pisałby o słodkościach :D :*
OdpowiedzUsuńO God! Najpiekniejsze słowa dla bloggera! Dziękuje Ci serdecznie :*
UsuńWszystkiego naj najsłodszego i ani nam się waż opuszczać to miejsce! To jest Twój własny zakątek i należy o niego dbać :*
OdpowiedzUsuńFistaszki bardzo lubimy (szczególnie Monika) ale chyba jednak bardziej wolimy kupić sobie orzeszki i pochrupać niż katować się taką toną cukru.
Wiem wiem wiem. Już nie szaleję - zostaję :) Dziękuję za życzonka :*
UsuńJa to wolałabym zjeść masło orzechowe ale faktycznie, chyba bardziej masło właśnie niż to mleko. Chociaż nie powiem, nie jest złe ;)
Mi też smakował, ale ostatnio mam uraz do Mullermilchów, przez coś, co niedługo pojawi się na blogu.
OdpowiedzUsuńOoooohoo.. Aż się boję! I czekam na recenzje rzecz jasna :)
UsuńCzyja opinia, nie ważne ale nie trzeba być zawzięcie skromnym, tylko doceniać siebie.
OdpowiedzUsuńRok temu był jako edycja limitowana i niezmiernie się cieszyłam, kiedy znów wylądował w mojej lodówce, a potem w ustach. Poezja smaku, najlepszy Mullermilch.
Doceniam ;) A przynajmniej sie staram :)
UsuńCieszę się że nareszcie się zgadzamy! :)
Wszystkiego cudownego kochana! :-) Spełnienia wszystkich marzeń i abyś dalej prowadziła tak wspaniałego bloga, bo bardzo dobrze, że to napisałaś i masz tego świadomość - piszesz świetnie. :-)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za takimi smakowymi napojami więc pewnie go nie kupię chyba, że ktoś mnie poczęstuję. Tym sposobem piłam już kokos z pistacją, czekoladę i białą czekoladę limitowaną. Wszystkie są dla mnie bardzo słodkie jednak nie można odmówić im faktu, że naprawdę dobre jeżeli ktoś lubi takie cukrowe napoje. :-)
Dziękuje Słoneczko za serdeczne życzenia :*
UsuńJa jak pisałam, również :) Ale częstuję sie namietnie :D
Czesto kupuję ale tego smaku jeszcze nie miałam ! Jestem bardzo ciekawa;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj i koniecznie daj znać jak smakowało ;)
UsuńMleko smakowe? Choć o nie jednym przychylne słowa słyszałam, nie mam w planach kupować, zapamiętałam je bardziej jako mleko z cukrem, może o smaku..ale bardzo delikatnym ;)
OdpowiedzUsuńTo właśnie nie jest aż tak przesłodzone.. Inne owszem - bywały ;)
UsuńKurczę nie piję raczej takich mlek smakowych, ale dzięki tej ocenie i przede wszystkim, dzięki dodatkowi FISTASZKÓW zdecydowanie się skuszę. :D Albo jednak moment, spojrzałam na skład, dlaczego nie widzę tam zupełnie słowa o fistaszkach?
OdpowiedzUsuńSpróbuj, mam nadzieję, że nie pozałujesz! :)
UsuńOOooo dziwne :D Dopiero teraz to wyhaczyłam :) Często tak bywa :)
Może najpierw napiszę,że dziś dopiero pierwszy raz weszłam na twój instagram:) jaka ty ładna i szczupła jesteś :) myślałam,że bliżej Ci do mnie rozmiarem:) . Co do mleczka całkiem smaczne:)
OdpowiedzUsuńAch no i wszystkiego najlepszego z okazji imienin :) miałam dziś wypić za Ciebie więc białe mocno schłodzone wino i ser brie może być?
UsuńOj Agnieszko, dziękuję Ci serdecznie - miło mi to czytać ;) Chociaż nie wierzę w te ładnosci :D Twojego rozmiaru? Byłoby pięknie ! :)
UsuńDziękuję za życzenia ! :) I oczywiście dziękuję również za to świętowanie :)
Po pierwsze, skoro blog służy ci na zdrowie to ani waż się go opuszczać. Dobrze piszesz, ludzie lubią cię czytać i sama się otwierasz na świat. Jeżeli czujesz się zmęczona to wtedy przesuń recenzję o jeden dzień, żeby nabrać sił i motywacji.
OdpowiedzUsuńJakość mleczna napoje przestały mnie w ogóle interesować, dobrze, że są ludzie, którzy podejmują się zadania opisania tych produktów.
Tak zrobię, na przykład dziś :D .. Dlatego recenzja dopiero jutro :)
UsuńCaaaaaała ja ! :D Możecie na mnie liczyć, a raczej na mojego brata :)
Blogoterapia to jest to! :)
OdpowiedzUsuńAle dlaczeeeemu nie ma fistaszków w składzie tego napoju? :(
Czyżbyś znała z autopsji ?
UsuńWłaśnie.. Sama się zastanawiam :)
Masz super bloga! Szkoda by bylo go zostawiać :( i powód by go zostawić też nieciekawy :< wiec dobrze ze JESTEŚ :D
OdpowiedzUsuńco do Michałków to mmm pycha teraz jest na nie trochę za ciepło więc takie w płynie w sam raz na lato :D
Dziekuję! Miło mi to czytać! :) Bardzo :) I będę! Nie pozbędziecie się mnie :)
UsuńSchłodzone.. Michałki.. Mmm :)
o tej wersji jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPoważnie? Koniecznie się za nią porozglądaj! :)
UsuńZ wieloma punktami mogę się zgodzić. W zasadzie to trochę ubiegłaś mnie z recenzją, ale chciałem ją przeczytać przed swoją. Tak by zobaczyć czy notatki pokrywają się z Twoimi odczuciami. Przyznam, że był to bardzo udany Muller. Mimo, że cholernie słodki, to nie czułem w nim takiej zniechęcającej dawki cukru. Czegoś na siłę poprawianego. To plus.
OdpowiedzUsuńDobra ocena, ale paradoksalnie nie oznaczająca, że ponowny zakup to kwestia czasu. To też rozumiem ;)
PS. Przerwa we wszystkim może okazać się lekarstwem. Pytanie tylko czy potem nie będziesz jej uznawała za przekleństwo... Chwila oddechu i jazda dalej ;)
To najlepszy mój Muller do tej pory i nie sądzę by jakiś go przebił ;) Co do słodyczy - najmniej cukrowy jaki piłam. Reszta jest pomyłką jeśli chodzi o ilość "białej śmierci" :) Do Mullerów nie będę wracać. Dobrze, że dzięki bratu w ogóle mam okazję je pijać :)
UsuńCo do przerwy - nie przerwę jednak. Zbyt wielkie to dla mnie wybawienie ;)