Wraca Wasza córka marnotrawna. Po kilku dniach załamki i dołka, po zaliczonym moralnym, totalnym dnie.. Pojawiam się kolejny raz. Wiecie.. Jeszcze nie wiem jak ale jakoś poprowadzę tego bloga..
Ile tak naprawdę produktów, słodkich pyszności, określam mianem "mój ulubiony"? Szczerze powiedziawszy - wiele. Nie wiem dlaczego to robię. Wydaje mi się, mam gdzieś tam, na dnie głowy, że ukochana rzecz może być jedna, jedna w danej kategorii: ulubiona czekolada, ulubiony baton, jogurt, cukierek.. I Bóg jeden wie co tam jeszcze. Oczywiście, jakby nie było.. Mam mnóstwo takich lubimych rzeczy w danej "sekcji". Ja to ja, zawsze to powtarzam - skomplikowana, niezdecydowana jednostka. Jeśli chodzi o ulubione batony, na bank jest wśród nich Mars. Mars, który czeka w magicznym pudle na otwarcie, na konsumpcję połączoną z małym testem smaków. Wariacji na temat tego batona jest kilka i to właśnie jedna z nich zwróciła moją uwagę, bo powiedzcie kto z Was nie lubi Marsowego karmelu? Byłam zaintrygowana do tego stopnia, że nie bacząc na "tęskny wzrok" wersji podstawowej, bazowej czy oryginalnej złapałam za edycję limitowaną (która chyba limitką nie jest, bo Caramel'a widuję na sklepowych półkach już dłuższy czas).
Co mogę powiedzieć o opakowaniu? Jest dość podobne do folijki skrywającej podstawową wersję Marsa. Eleganckie, czarne i błyszczące. Ładnie skomponowane. Na samym środku widnieje przeogromne, przykuwające wzrok czerwone logo marki. Jedyną różnicą, jest dodatek karmelowopomarańczowej wstawki, która w założeniu nawiązywać miała chyba do smaku batona. Proste, a efektowne.
Co zauważyłam, batonik wydaje się być mniej masywny niż "starszy brat". Wynika to chyba z innych wymiarów produktu. Wersja Caramel jest jakby dłuższa i mniej szeroka. Och, ja odkrywca.
Ale "nie samym opakowaniem człowiek żyje". Ciekawość pożerała mnie od środka, z tego też powodu delikatnie rozerwałam papierek. Wsadziłam nos w powstałą dziurkę (ta, dziurę jak lej po bombie - oczywiście jak zwykle musiałam zniszczyć opakowanie). Zapach, który wydobywał się z niej był.. Bardzo ale to bardzo smakowity i apetyczny. Lepki i gęsty, taki ciężkawy. Bardzo słodki, czekoladowy z karmelową nutą i tym specyficznym bukietem palonego cukru. Jeśli miałabym być szczera, woń ta, jak najbardziej przyjemna, łudząco przypominała mi tę wydobywającą się z opakowania Daim'a.
Wyjęłam Marsa z opakowania. Jak pisałam - dłuższy, cieńszy i węższy niż brat (przez co sprawia wrażenie mniej sytego). Delikatne zdobienia szczytu czekoladowego tworu były identyczne jak w innych Marsowych produktach, delikatne fale, gęsie klucze. Przekroiłam mlecznobrązowego palucha. Czekoladowa otoczka, skrywała w sobie wiewiórzorude karmelowe nadzienie.
Gruba warstwa kakaowej polewy - nie zawiodła jak zwykle. Czekoladowa, mlecznośmietankowa i ultrasłodka. Smakowo, taka typowa dla produktów Mars'a. Charakteryzowała ją kremowość, gładkość i delikatność konsystencji. Przyjemnie rozpuszczała się w ustach. To twór, który mogłabym jeść dzień w dzień, od rana do nocy. Słabość do niej mam! Wnętrze, którym był gęsty dość, aczkolwiek nieco ciągnący się karmel, smakowało obłędnie. Trochę słodko, trochę słono - palonocukrowo, mlecznie, krówkowo. Całość komponowała się idealnie. Po złapaniu małego kęsa początkowo czuć było jedynie kremową, śmietankową słodycz. Ta po chwili zmieniała się w paloną, cukrową goryczkę by koniec końców stać się czystą czekoladą.. Może taką z maślaną domieszką. Jedyny minus? Słodycz, potworna, ogromna, przytłaczająca słodycz! Ta, z tych zamulających i zabijających.. Aczkolwiek uzależniających!
Nazwa: Mars, Mars Caramel
Producent: Mars Polska sp. z o.o.
Skład: syrop glukozowy, cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko
w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, olej słonecznikowy,
laktoza, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku, sól, emulgator (lecytyna sojowa),
naturalny ekstrakt z wanilii. Może zawierać: orzeszek ziemny, orzech laskowy,
migdał, gluten (jęczmień), jajo.
Waga: 45g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 4/68/18
Kcal/100g: 453
Gdzie kupić: Nova Lublin
Cena: 1.69 zł
Ocena: 4.5/5
Kochana nie znikaj już tak niespodziewanie :) Ciesz nas swoją obecnością tutaj jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńNigdy za Marsem nie przepadałyśmy, Snickers zdecydowanie zawsze to starcie wygrywał, bo orzechy :P Lubimy jak jest co pogryźć w batonie a Marsem to się można zakleić. Tym bardziej samego karmelu nie dałybyśmy rady zjeść :P
Te orzechy.. Moje ulubione <3 :D
UsuńDlatego u mnie Snickers zawsze przegrywał :)
Super, że wróciłaś i jest już trochę lepiej, trzymaj się i nie poddawaj nigdy, człowiek upada i podnosi się, ale nie może się poddać, pamiętaj o tym, uda Ci się! Wszystkie w to wierzymy. A co do batona, chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Takie słowa wiele dla mnie znaczą, zwłaszcza kiedy wychodzę z tego popapraństwa :)
UsuńSkuś się! Obyś tylko się nie przesłodziła :)
No właśnie, nie znikaj stąd na tak długo :*
OdpowiedzUsuńMarsa caramel uwielbiam, moim zdaniem to naprawdę udana limitka ;) Ostatnio jadłam milkyway simply caramel, bardzo podobny do tego marsa i bardzo smaczny ;)
Słoneczko, postaram się!
UsuńBardzo udana. A co do tego Milky Way'a - widziałam. I zazdrościłam Ci jak najgorsza perfidna babona! :)
ach, przepadam za tym za słodkim ulepkowym marsem <3 wiedziałaś za co sięgnąć :) Hahaha syn marnotrawny!? Jestem obeznana w tym temacie i to dobrze bo opisywałam analizę fragmentu pisma świętego na ten temat i analizę obrazu na zaliczenie z jednego przedmiotu :D Najważniejsze, że wiesz w czym leży problem i chcesz go naprawić :* Wierzę w Cb ;) I tyle osób, tylko rozglądnij się :D Też mam kategorie słodyczy które lubię, bo nie portafiłabym powiedziec konkretnie który! to niemożliwe :D Kinder do takich należy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że komuś posmakował tak jak i mi ;) Hahaha Kinder, yummy :D
UsuńWiem, wiem.. Że wiele osób na mnie liczy i to motywuje mnie do walki.. Ciężkiej walki :)
ajajaj jak mnie dowartościowałaś! :D Moja :*
Usuńwidzisz jaka jesteś kochana, pamiętaj o tym! Im cięższa walka tym większa wygrana! :D
Jestem <3 Kochana w chooocho bardzo :>
UsuńNie cierpię zwykłych Mars'ów, więc i ten mnie nie zachwyca. Bleeeh, czuję że dla mnie byłoby o wiele za słodko-plastikowo.
OdpowiedzUsuńHah na równi z recenzowaną dziś przez Ciebie Mileczką ;)
UsuńNie pozwalam Ci się stąd ruszać nigdzie, musisz tu z nami zostać - swoją blogową, zwariowaną rodzinką. :D :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będzie lepiej, ale wiem że tak będzie!
Co do batonika - chętnie bym spróbowała z racji tego, że karmel kocham. Tak w ogóle to można go nie kochać? Nie znam takiej osoby. :D Pewnie jest baaaardzo słodki, ale to jest norma w tych batonach. Ciekawy zamiennik, chociaż ja lubię ten obłoczek i krem w marsach+karmel więc wolę taką wersję niż sam karmel. :-) Chociaż tej nie próbowałam, opieram się na domysłach. :-)
Kocham moją krejzi rodzinkę <3 Nie wiedziałam, że przyjmie mnie ona z otwartymi ramionami.. I że tak szybko się zżyjemy :)
UsuńSłodki mega, powiem szczerze, że nie byłam w stanie zjeść całego i jak zwykle dopasłam Braciaka :) Ja również przepadam za Marsowym nugatem.. I dlatego to wersja Mars Mars ma u mnie 5! Mocne, bardzo mocne :)
Marsa uwielbiałam jako dziecko, ale nie wiem czy teraz bym się na niego skusiła... ta przeogromna słodycz karmelu chyba lekko by mnie odrzuciła. :P
OdpowiedzUsuńSkusiłabyś się :D Ja to wiem! A potem.. Wybiegałabyś to wszystko szaleńcu :*
UsuńMój ublubiony ! I trzymaj się - pamietaj po deszczu zawsze wychodzi słońce ;) Nadia
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że ta ulewa już przechodzi..
UsuńCieszę się, że Tobie również smakuje ten twór - mamy podobne gusta, dobrze to wróży :)
Pozdrawiam ślicznie :*
I Podobne przejscia wiec tym bardziej wiem, że dasz rade ! :*
UsuńPrzykro mi ... :/
UsuńAle wierzę że mi się uda, jak i Tobie wcześniej :) Twoje wsparcie wiele dla mnie znaczy. I to żadne czcze słowa :)
Marsy bardzo lubię, tego też bym wszamała :D
OdpowiedzUsuńMoja krew! Też kocham <3
UsuńMuszę zrecenzować i zwykłego i orzechowego :)
Mam tak samo jak Ty duże rzeczy ulubionych i jak ktoś kto patrzy z boku to puka się w czoło i myśli" tak wariatka wszystko lubi":) . No może nie wszystko nie przepadam na wafelkami,batonikami,krokantem:) . Karmel bardzo lubię,ale nie w takiej ilości dlatego temu batonikowi mówię Nie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, tego mi zabrakło "lubie wszytsko" :>
UsuńPamiętaj, zawsze można zjeść pół batonika ;)
To ja się muszę wypowiedzieć - to ja! ja nienawidzę marsów i marsowego karmelu. Dla mnie to śmierć na miejscu ;D
OdpowiedzUsuń"To twór, który mogłabym jeść dzień w dzień, od rana do nocy" - zgon numer dwa :O ... poproszę karetkę
Już poważniej :D No, ale ważne że Tobie smakuje. I postaraj się zapomnieć o dole i załamce ja też tak mam czasami, ale staram się to "odciąć " grubą kreską.
O Ty Ty Ty! Złamałaś mi serduszko ;( A tak serio - żartuję. Co człowiek to smak i w zupełności to rozumiem :)
UsuńStaram się wyjść na prostą, dziękuję za słowa wsparcia <3
Pamiętaj, że my tutaj jesteśmy gotowi cię wysłuchać i przytulić, albo dać motywującego kopa w wiadomą część ciała, zależy jakie podejście wolisz i co da ci większą siłę do walki :)
OdpowiedzUsuńMars jak Mars, ja zawsze byłam w sekcji Snickersowej ;)
Ja też bym była.. Gdyby nie fistaszki :D
UsuńWiem wiem wiem, dajecie mi wiele mocy do walki z tymi "złymi demonami". Czasem mam wrażenie że zamiast głaskania po głowie właśnie ktoś powinien mi sprzedać kopa! :)
Dla mnie w tym Marsie nie zawodzi tylko czekolada (tu masz rację), ale całość to jeden wielki mordoklej. Nie wygrywa ze zwykłym Marsem, którego pomimo wysokiej słodyczy kocham, a tym bardziej z Marsem Hazelnut - to jest strzał w dziesiątkę, szczególnie dla miłośników Snickersa. Aż nabrałam ochoty, ale nie kupię, za dużo słodyczy w domu,
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za głowę.
Nie no, z Marsem Marsem nic nie wygra. Hazelnuta jadłam.. Ale nie było to "najszczęśliwsze" jedzenie w moim życiu i nawet nie wiem jak smakował. Muszę do niego wrócić.
UsuńKciuki na bank się przydadzą, dziękuję! :)
mam nadzieje ze juz bedzie tylko lepiej i lepiej :3 bo bardzo lubie twojego bloga :D i czesto sprawdzalam kiedy wrocisz : )
OdpowiedzUsuńco do marsa bardzo rzadko go jadłam mama raczej kupowała tak jak milky way.. zazwyczaj dostawałam je na mikołajki do skarpety bo małe :D chyba mama nie chciała zebym skakala po calym domu bo faktycznie słodycz jest przeogromna :)
Ojej! Bardzo miło mi to czytać - z resztą kolejny raz :) Cieszę się że ktoś mnie tu czyta :)
UsuńMilky Way, tego to dawno nie jadłam :) Oj tak <3 Przeprzeprzeeogromna :)
Martwiłam się Twoją nieobecnością, wiedziałam, czy mogła być spowodowana... Ale po nocy przychodzi dzień i cieszę się, że jesteś!!!
OdpowiedzUsuńZamiast Marsa wolę Snickersa i bardziej pociągają mnie wariacje na temat tego drugiego batona. W samym klasycznym Marsie wolę nugat, więc za ten karmelowy wariant podziękuję.
U mnie to non stop wzloty i upadki.. :) Cóż. Widać ze walczę.
UsuńNo u mnie Snickersy przegrywają bój - bo te nieszczęsne fistaszki :/ Nugat Marsowy.. Oj tak :)
Zobaczyłam go przedwczoraj w sklepie i już zaplanowałam zakup :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry! Bardzo słodki.. Ale jaki może być karmel w czekoladzie? ;)
UsuńKoniecznie daj znać jak smakował. Albo lepiej - wpadnę w odwiedziny na recenzję ;)
Pierwszy raz widzę blog poświęcony takim słodkościom :] ,ciekawy bardzo oryginalny pomysł na blog ;)
OdpowiedzUsuńPoważnie ? Sporo tego w internetach - ba, coraz więcej ! :) Ale to dobrze, bo ile ludzi tyle różnych smaków :) I dziękuję! :)
UsuńZapraszam częściej, miło będzie mi Cię tu gościć ;)
Mój ulubiony baton! Tak jak to napisała @AnielskaAniela - oryginalny blog i to bardzo : ).
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele osób kusi opcja karmel+czekolada. ;) Dziękuję, mimo iż nie jedyny o słodkosciach, to staram się by był wyjątkowy ;) Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :)
Usuń