Nie wiem co piszę, co recenzuję. Tytuł wpisu jest dla mnie jedną wielką zagadką. "Internety" również mało mi pomogły w jej rozwiązaniu. Przymrużmy więc jedno oko, opcjonalnie "oka dwa" i potakujmy gdy ktoś spyta o poprawność, dopasowanie producenta do produktu, marki do produktu - czegokolwiek do czegokolwiek. Po apelu. :)
Miałam dziś nie przedłużać, bo i tak wiele mam do zaprezentowania. Jednak kurcze. Ostatnio zastanawiałam się, już kolejny raz z resztą, czym są dla mnie te moje skromne internetowe progi. "Słodkie Abstrakcje" bowiem, to miała być jedynie moja, powiedzmy.. Oaza spokoju i biuro leczenia uzależnień - a raczej leczenia, uznajmy, braku apetytu :). Doszłam jednak do wniosku, po jak zwykle niekrótkiej kontemplacji, że mój stosunek do tego miejsca ulega ciągłym zmianom. Pisanie - choć nie znam się na gramatyce, interpunkcji i innych cudach na kiju, jest jakąś tam moją.. Nie, to nie jest pasja. Ale pisanie, takie dla siebie, mnie rajcuje. Z resztą, gdyby miała być to pasja.. Chyba bezsensowna. Mistrz słowa ze mnie żaden. Blogowanie zajmuje mój czas, mniemam że to ostatnio najbardziej pożyteczna rzecz jaką czynię. Tu serdecznie pozdrawiam stos książek leżących przede mną i czekających aż zacznę pisać inżynierkę. . "Obiecuję, zajrzę i do Was - chyba ***** w przyszłym wcieleniu". Poza tym Słodkie Abstrakcje to miejsce spotkań. Tak! Mam tu styczność, co te dwa dni (jak mam kryzys to i raz w tygodniu, no bywa) z masą bardzo ciekawych osób. Czasem czuję się jak barman, no szkoda tylko wielka, że nie polewam. Skąd porównanie? Bo tak sobie siedzimy i gadamy. Z Waszych wpisów dowiaduję się ciekawych rzeczy o Was, Wy z moich.. No ja to się uzewnętrzniam jak nikt inny! Czytając komentarze też jestem w stanie Was sobie nakreślić. Wiec suma summarum - podchodzę do bloga bardziej emocjonalnie niż się tego spodziewałam, zżyłam się z nim - symbioza totalna, a przez niego z Wami. Nie fanami, czytelnikami .. A dobrymi kumplami. Tu adnotacja: tej części poprawiać nie będę - to kłębek myśli, który siedział w mojej głowie. Nieco jestem zagmatwanopoplątana. Kobieta.. I to jeszcze blondynka.
Myślę, że faktycznie nie mam co przedłużać. Niedziela jest - święta, odpocząć muszę! Dziś recenzja cukierachów od Czekoladowego Misia.
4 smaki, 4 testy - długa to będzie recenzja. Żebyśmy się nie zgubili, a raczej bym ja Was nie wywiodła w pole, przedstawię nieco układ dzisiejszego wpisu. Zbiorczo potraktuję opakowanie, wygląd zewnętrzny czekoladki, smak samej czekolady iii zapach. Resztę podzielę wedle kategorii: smaków. Co do kolejności - oj nie jest ona dowolna. Zaczęłam od kąsków według mnie najgorszych. Ale. O tym zaraz.
Co tyczy się opakowania, opakowań raczej. Nigdy chyba nie miałam okazji wspomnieć ale chwalę sobie takie właśnie formy sakw (a zawsze myślałam, że sakiew). Kremowe pakuneczki, w zależności od smaku zwieńczone innym kolorem. Sprawiały wrażenie eleganckich, na swój sposób wyniosłych, ekskluzywnych - z wyższej półki. Ale zaraz? Dlaczego jedna z nich jest zielona? Coś poszło nie tak.. Kilka moich zdań psu na budę. Jedno z opakowań totalnie mnie oczarowało. Tak, mówię o tym wykończonym różem.. Bądź też czerwienią. Suma summarum, bardzo mi się to podobało - każda z folijek była na swój sposób arcydziełem. Opakowanie przemawiało: "moja zawartość jest naprawdę warta uwagi".
I faktycznie, po krótkiej, rozkosznej chwili dziecięcej zabawy - w odklejanie naklejki i rozkręcanie papierka.. Dokopałam się, niczym górnik do węgla, do małej, uroczej, dość estetycznie wykonanej czekoladki. Oczywiście prezentowałaby się ona lepiej - jednak ja z całą moją gracją - wsadziłam w nią mój paluch. A że było gorąco, wszedł on niczym nóż w masło. :) Tak czy siak - czy nie wygląda to ładnie i obiecująco?
Całemu procederowi związanemu z otwarciem, otwarciem zaznaczę - każdej kolejnej czekoladki, towarzyszył alkoholowy, likierowy zapach. Za każdym razem, o dziwo, ten sam. Zapach czekolady, nienajpiękniejszy niestety łączył się z aromatem jakby orzechowym, migdałowym. Wiem - amaretto. Bardzo podobna woń.
Jeśli chodzi o jej smak, czekolady oczywiście, mimo różnej zawartości masy kakaowej (od 35% do 50%).. Była ona taka sama. A raczej jej głównym smaczkiem był aromat tego, co skrywała ona w środku. Sama w sobie nie posiadała ona jakiejkolwiek nuty, którą można by było zawiesić na języku.. I to nie wypaczenie moich kubków smakowych, to najprawdziwsza - niestety - z prawd. Bezsmakowy, bezpłciowy wytwór. Może nieco kwaskowaty. Ale to tyle jeśli chodzi o atrakcje.
Malaga
Nienawidzę smaku "Malaga" - nie wiem co się na niego składa, z czego jest on zrobiony ale to piekielny pomiot. A fe. Jednak starałam się zresetować.. "Uspokój się, to może być dobre". Konsystencja ciemnego, kakaowego koloru kremu była ciekawa. Półpłynna, rzadkawa, maziowata. Smak. Słodki i gorzki jednocześnie.. Z jakże wyśmienitym posmakiem starej szafy. Najgorzej.
Szampańsko-pomarańczowa.
Opakowanie zwieńczone pomarańczem, a raczej smak jaki w sobie zawierało, nie kusiło mnie ani trochę. Szampan i pomarańcza? Cóż. Chyba nie było to dla mnie najsympatyczniejsze połączenie. Jasny, białawy krem znajdujący się w środku był tłustawy, nieco margarynowaty jeśli chodzi o konsystencję. Troszkę jak masło, które poleżało nieco poza lodówkowymi wrotami piekieł. W smaku, o tak , masa zdecydowanie pomarańczowa - powiedziałabym nawet "naciąganie pomarańczowa". W swej dziwacznej obrzydliwości to było po prostu spoko. Słodkokwaskowe, nieco alkoholowe (ale czy to szampan?)..
Waniliowo-wiśniowy
Krem identyczny, jeśli chodzi o strukturę, jak w przypadku sylwestrowej wersji. Może nieco było w nim takiej dziwnej proszkowatości, chropowatości. Nie był on jednolity, to napewno. Kolor? Szampański! Złotobeżowy. Bardzo ładny. Jeśli chodzi o smak - poprawny. Trochę jak sok wiśniowy, sprzedawany w każdym markecie, oczywiście z jakąś mlecznokremową nutą. Wanilii nie uświadczyłam, a sprawdziłaby się chyba.
Czekoladki z kawałkami orzechów
Z tym smakiem wiązałam swe nadzieje.. W nim widziałam ostatnią deskę ratunku. Krem koloru bladego, sinego jak me rączki beżu był rzadkawy, o konsystencji lekkiej puchowej panki. Taki.. Jak chmurka można rzec. Gdzieniegdzie znajdowały się drobineczki orzechów, które stanowiły ciekawe przełamanie tej totalnej lekkości - swego rodzaju zejście na ziemię. Smak orzechów? Owszem. Włoskich..
Podsumowując.. Niewiele się pomyliłam.
Nazwa: Hildebrand, Aleksandra
Producent: Aleksandra Sp. z .o.o.
Skład:
Waga:
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g:
Kcal/100g:
Gdzie kupić: Czekoladowy Miś
Cena: 13zł/0.5kg
Ocena:
Waniliowo-wiśniowy 3/5
Czekoladki z kawałkami orzechów 3/5
Szampańsko-pomarańczowa 3/5
Malaga 0/5
Co do wstępu ja powiem tak. Jeżeli tylko sprawia Ci coś przyjemność, to nieważne, czy jest poprawnie gramatycznie czy nie, ważne, abyś robiła to co lubisz, a całą resztę totalnie olać! :-) Mogłabyś nawet robić błąd ortograficzny nawet w każdym słowie i co z tego? Jeżeli lubisz pisać - PISZ! :* Ty rób to co robisz najlepiej czyli twórz dla nas recenzje, a my będziemy się zachwycać nimi i ślinić do pięknych zdjęć. :D Zresztą nie rozumiem skąd to Twoje narzekanie, bo bloga prowadzisz z każdym wpisem coraz lepiej, piszesz niesamowicie ciekawie co pisałam Ci już wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńCzekoladki hmm. Takich pralinek to zazwyczaj nie lubię - złe wspomnienie z dzieciństwa. Kojarzą mi się wyłącznie z ciemnymi z likierem wiśniowym, fee. Te jednak mają muszę przyznać nietypowe smaki, więc chętnie bym spróbowała każdego. Pewnie oceniłabym je dosyć podobnie, największe nadzieje wiązałabym z orzechami i czymkolwiek co ma wanilię w składzie. :D Malagę chyba kiedyś jadłam, ale jako że nie pamiętam to chyba mnie jakoś szczególnie nie oczarowała. :D Pomarańcza brzmi też ciekawie tylko gdzie ten szampan? Ogólnie spodziewałam się, że oceny takie wyjdą, choć liczyłam po cichu, że a może jednak będą lepsze. :D
Jasne, będę pisać ;) Dziękuję za miłe słowa! :) Miód na serduszko :)
UsuńTeż nie lubię tych z wiśnią :) :/
Też liczyłam na coś pysznego :)
Nie cierpię smaku Malagi :)
OdpowiedzUsuńFue :D Z czego oni to robią? Idę zapytać google!
UsuńNigdy ich nie próbowałam,dzięki za informacje;)
OdpowiedzUsuńChyba już nie spróbujesz ;)
UsuńSuper, że sprawia Ci to przyjemność, rób to co lubisz, tym bardziej że świetnie Ci to wychodzi, nam przyjemność sprawia czytanie zarówno tych bardziej, jak i mniej smacznych produktów ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o czekoladki to malagi nie cierpię, konsystencja nadzienia najbardziej podoba mi się w Szampańsko-pomarańczowej, lecz smak, pewnie jedyny jaki by mi pasował to ostatni - orzechowy, za takimi pralinkami nie przepadam ;)
Yeeey, będę pisać w takim razie ;)
UsuńMalaga to chyba jeden z tych smaków który się kocha lub nienawidzi ;) Ja pralinki kocham.. Ale te.. Cóż. Są wyjątki od reguły :)
Malaga a któż to okropieństwo wymyślił ? ten osobnik powinien jeść codziennie tylko wyroby o smaku malagi może by mu skutecznie zbrzydły . Cukierki słabiutkie oj bardzo słabiutkie.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale powinien zostać za to skazany ;)
UsuńNiestety muszę przyznać rację. Bez polotu :)
Ze wszystkich smaków to pewnie jako tako smakowałby nam ten ostatni ;) Malagi nienawidzimy, pomarańczowe nuty w słodyczach to zło a jak jeszcze dołączymy alkohol to istne piekło :P A wanilii bardzo lubimy ale taką naturalną bardzo aromatyczną :)
OdpowiedzUsuń"Obnażaj" nam się tutaj dalej kumpelko :D Przed nami nie musisz się krępować :D
Cieszę się, że podzielacie moje zdanie co do ostatniego smaku. ;)
UsuńBędę Was więc wszystkich obarczać moim życiem częściej :)
Znam je doskonale! Wredne, małe słabe...tak je pamiętam :D Paskudna czekolada i równie ohydne nadzienie to jedyne wspomnienia z nimi związane.
OdpowiedzUsuńPiątka Nat! Cieszę się że nie jestem w tym sama ;D
Usuń*Przybija* :D
Usuń:D:D:D
UsuńTak patrząc na te cukierki to mam przed oczami mało smakowite cukierki z najtańszej półki cenowej. Zjeść się zje, ale bez żadnej przyjemności, a por koniec wręcz z lekkim wstrętem
OdpowiedzUsuń"Zjeść się zje" - tu bym polemizowała :)
Usuńnajwazniejsze to robic w zyciu to co nas "jara" :D ja tez wiele rzeczy odkladam bo przeciez jeszcze miesiac wakacji xD
OdpowiedzUsuńwszystko co orzechowe mnie zawsze kusi no moze na pierwszym miejscu postawilabym kawowe, ale nigdy nie wisiały u mojej cioci na choince. Pierwszy raz je widze :3
Ja już nie będę odkładać, dziś coś napiszę ! :)
UsuńNie musisz na nie więcej spogladać - nic smacznego :)
W sumie to każdy smak wydawał się zachęcająco, szkoda że tak kiepski wypadły. A propos "szampańsko-pomarańczowy" przeczytałam jako "szamańko" i zdziwiłam się z początku, co to za smak. :p
OdpowiedzUsuńGłodna byłaś ? :D
UsuńSmaki ciekawe, wykonanie.. Nawet również. A tu ściana jeśli chodzi o smaczek !
awww.... serce mi ścisnęło jak przeczytałam ten wstęp! Bo ja również myślałam, że założę bloga i tylko wstawiać będę od czasu do czasu jakieś żarcie, a tak się zżyłam z ludzmi że aż sama siebie ganię! Za wielgachne serce mam >.< Moja blondyneczka :* :) Możesz zawsze tak przedłużac we wstępach jeżeli będą takie kochane! Zresztą wszystkie w twoim wykonaniu są wspaniałe ^^ ale to już wiesz :) A współpracy i tak zazdroszczę i tak :* :) Jestem z Ciebie mega dumna poza tym.... widzę potworną różnicę twojego stosunku do jedzenia.... dziękuję! Moje serce się raduje kiedy zdrowiejesz w oczach! ^^
OdpowiedzUsuńUfff, dobrze że nie tylko ja tak mam! :) Ulżyło mi! :) Wstępy zależą od weny, jest wena są i one ;)
UsuńWspółpraca cudowna, nie mam co narzekać. Próbuję nowości a to najfajniejsze :)
Myślisz że zdrowieję? Mam nadzieję :)
Tak myślę i nawet mam dowody :D :*
Usuńdawaj notkę i nie ma przeproś! Klaroooo! Czy ty słyszysz co ja do Ciebie piszę... kurde no nie xDD
UsuńJest jest :)
UsuńWstęp szczery i uroczy :) Im wincyj takich tym lepiej! :P
OdpowiedzUsuńSama dopiero wdrażam się w tą blogosferę, ale coraz bardziej mi się tu podoba :]
A cukierki zdecydowanie nie są w moim typie, to raczej kategoria: "nie bierz, nawet jak cię ciocia poczęstuje" :P
Postaram sie takie dziergać :)
UsuńBlogsfera to cudowne miejsce, pełne radości i przede wszystkim usiane niesamowitymi osobami :)
Hahahaha :D To właśnie ten typ :D
Jakie fajne czekoladki *.* Ja z chęcią spróbowałabym "czekoladki z kawałkami orzechów" :)
OdpowiedzUsuńJa lubię swojego bloga i też się z nim zżyłam. Chociaż na początku myślałam, że posty będą pojawiać się codziennie, to ostatnio doszłam do wniosku, że lepsze są co 1-2 dni ;)
Zjadliwa, można przełknąć ;)
UsuńJa dodaję co 1-2 dni.. Czasem i więcej i to jest super ;) Zdążycie zatęsknić :D
Też lubię taką formę czekoladek :). Szkoda tylko, że naprawdę nieliczne zasługują na choćby odrobinkę uwagi.. :(
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda. "Złoty orzech" zawsze! :)
UsuńZobaczysz - prędzej czy później nie będziesz mogła bez bloga żyć. ;)
OdpowiedzUsuńPisze Ci to osoba, która bloguje od kilku lat...
Wiedziałam, ze znowu coś zamówiłaś. :D
Z kawałkami orzechów bym może spróbowała, a tak to chyba tylko fajnie wyglądają.
Oby i tak było .. W sumie, no troszkę tak jest :)
UsuńWyglądać - wyglądają.. Ale smak.. Oooo :/
Ja nie wiem co masz z tymi wstępami, ale są, jakieś takie… genialne? Prawdziwe - to na pewno. ;) Czytając je mam wrażenie, że siedzisz obok mnie i po prostu mówisz. A taki przekaz… hmm, to zdecydowanie nie jest łatwa rzecz i nie każdemu się ona udaje. Świetne jest to, że jesteś tu, tak jakby, sobą? Nie ma jakiejś sztuczności, robienia czegoś na siłę, przynajmniej tak to odbieram. ;)
OdpowiedzUsuńA co do samych pralinek, raczej nie skusiłabym się na nie, nawet gdyby ktoś częstował.
Właśnie takie mają być, bez względnego nadęcia ;)
UsuńJa bym się na nie nabrała, opakowania są świetne. Szkoda, że nie idzie to w parze z całą resztą :)
Dokładnie wstępy są mocne u Ciebie :) Bardzo lubię tematykę Twojego bloga, gdy mam ochotę na coś dobrego szczególnie ;). Wiem jedno tych czekoladek nie będę już próbować :P
OdpowiedzUsuńHahaha :D Tak tak, lepiej w ciemno nie kupować, są tacy którzy piszą się na ustne katusze :)
UsuńCiesze się, że Ci się u mnie podoba! :)
Nawet nie wyglądają kusząco...
OdpowiedzUsuńhttp://worshipingmornings.blogspot.com/
Przez opakowania to i może :D
UsuńPróbowałam i mam podobne odczucia. Dla mnie, na ciekawym papierku kończą się zalety. Cała reszta zrobiona jest na tzw. jedno kopyto.
OdpowiedzUsuńJakby do jednego bazowego cukierka dodać inne aromaty. Chyba wiem o czym mowa :)
Usuń