Wstałam dziś skoro świt! Uwielbiam te pobudki o 5 rano, mmm! Ach, miałam tak niesamowitą wenę, pomysł na - aż - dwa wstępy. Wierzcie lub nie - nie byle jakie. Ale zagadałam się z Bratem.. Siedząc tylko we dwójkę, skazani na własne towarzystwo, możemy gadać o wszystkim nie szepcąc po kątach. Co jest cudowne! Niestety.. Przez te ploteczki dzień skrócił mi się o całe dwie godziny, a czas goni. A raczej, kurcze, mamy już 10.. Ja nic nie zrobiłam. Dość mam braku kreatywności w życiu. Więc może bez słowa wstępu? Trzeba Was czasem zaskoczyć ;)
Jakiś czas temu, stosunkowo niedawno nawet (nawet bardzo niedawno!), jedna z blogowych koleżanek - zapraszam do krainy kaczek w czekoladzie, napisała recenzję mlecznej, słodkiej niczym miód czekolady Terravity. I kurcze, przypomniałam sobie.. Za małolata jadało się podobne do tej recenzowanej tabliczki (czekolada wyśmienita - Terravita, kojarzycie?). Nie pamiętam jakież to smaki były.. Stare dzieje, nie mi to wspominać - bo szczerze, ciężko mi sobie przypomnieć co robiłam wczoraj. Kojarzę ogólnie, że czekolady mi smakowały. Chyba. :) Oczywiście, jak to ja, napaliłam się jak dzik na żołędzie na tę Terravitę.. Jakby jeszcze było na co! Jednak nie o tym. Bo cóż się zadziało, nie zgadniecie? Zacznę od historyjki jednozdaniowej. Sto lat temu kupiłam dwie gorzkie czekolady. Schowałam do pudła.. I tak leżały, leżały i leżały.. I.. Przyznam do wzięcia tej dziś prezentowanej, zmusił mnie wręcz, termin ważności - taki na słowo honoru już. I oczywiście Terravitowa recenzja z sobotniego rana grana. Bang! Dziś na blogu, jak nigdy.. Nieco wytrawniejszych smaków. Coffee & cardamom (mom?) dark chocolate.
Opakowanie, w którym skryty był kawowy skarb, było naprawdę ładne. Trzymając je w rękach miałam odczucie posiadania czegoś z wyżej póki, lepszego. Brązowy kartonik - elegancki w swej prostocie, uzupełniony o zielone, dające nadzieję, elementy. Do tego srebrno-złote tłoczenia (srebrne czy złote?).. Całość przeniosła mnie oczami wyobraźni wprost na parny i duszny, czarny, afrykański kontynent. Gdzieś na sam środek pustkowia. Z dala od cywilizacji.
Otworzyłam kartonik, kolejno zabrałam się za sreberko. Taka klasyka bardzo mnie porusza. Majstrowanie przy pazłotku od razu przenosi mnie w dziecięcą krainę. Nowoczesne folie to już nie to samo :)
Tabliczka była ciekawa. Prosta, zgrabna i zalotna, podzielona na 10 dużych kostek. Każda z nich przyzdobiona była skośnym wzorem pasiastym i piękną kaligrafią. Patrząc na nią, myślałam o tym jak musi być delikatna. Jej kształt, a raczej grubość (cienkość?!), nadawały jej takiej kruchości i lekkości. Tak jak się spodziewałam, charakteryzował ją ciemnobrązowy kolor (no 77% kakao Kochani!), czasem - w odpowiednim świetle sprawiający wrażenie bordowawego.
Otworzyłam - powąchałam. Z opakowania uniósł się delikatny zapach świeżo zaparzonej kawy. Zastanawiam się tylko, czy była to mocna, czarna kawa pijana co rano przez moich rodziców, kawa rozpuszczalna.. Którą raczę się ja.. A może w ogóle "Kawa Inka"? Nie jest to istotne. Nuta ta była na tyle przyjemna, że przestało mnie to interesować. Dodam, że kawowy aromat wymieszany był z kakaowym - z jednej strony gorzkim, ziemistym aromatem, z drugiej zadziwiająco słodkim. Prawie takim, jaki unosi się z kubka, tuż po zalaniu brązowego pyłu. Zapach magnetycznie przyciągający, kojący zmysły. Serio. Bardzo ale to bardzo intrygujący.
Zupełnie nie wiedziałam natomiast, czego spodziewać się po smaku. To moja trzecia z tabliczek w wersji "dark". To taka miłość młodzieńcza i świeża. Nowa. Poprzerywana pasmami zamiłowań do smaku słodkiego. Cóż. Ułamałam kosteczkę, wsadziłam z impetem do buzi. Pozwoliłam się rozpuścić. I czekałam dłuższą chwilę na jakiś odzew z jej - czekolady, strony. Czułam się, jakbym piła bardzo lekką kawę o aromacie kakao. Lub kakao o aromacie kawy. Kawę z kakao? Kakao z kawą? Dwie równoważące się i delikatne smaczki. Gorycz była znikoma, niezauważalna wręcz (co mnie cieszyło oczywiście), ustępowała narastającej słodyczy - jednak słodyczy wytrawnej a nie tej banalnej pełnomlecznej. Kardamon? Ciężko mi powiedzieć, mam wrażenie, że nie jadłam go solo. Czy to lekko cierpko-gorzka, trochę korzenna nuta? Konsystencja tabliczki była raczej proszkowa - trudna w obyciu, ciężko tu mówić mi o jakimkolwiek zalaniu podniebienia potokiem tłustej czekoladowej masy. Coś takiego tu nie istniało. Surowość i suchość pewna zamiast kremowości. Spróbowałam drugiego sposobu spożycia - pogryzłam kosteczkę niczym ruda wiewióra laskowy orzeszek. Podczas całego procederu wszystkie smaki eksplodowały, nabrały mocy, stały się bardziej wyraziste, bardziej intensywne.
Nie jestem ekspertem od czekolad, od tych w wersji dark tym bardziej. Mi smakowała. Nie było to niebo, nie było to piekło. Mały raj na ziemi? Może. Jak na niską półkę cenową, jak na porównanie jakość/cena. Polecam.
Nazwa: Terravita, Cocoacara coffee & cardamom dark chocolate
Producent: TERRAVITA Sp. z o.o.
Skład: miazga kakaowa, cukier, kawa (0,5%), kardamon (0,5%), tłuszcz kakaowy, emulgatory (lecytyna sojowa, E 476), aromaty. Masa kakaowa minimum 77%. Może zawierać śladowe ilości glutenu, mleka, orzechów arachidowych i innych orzechów.
Waga: 100g
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: 8/30/41
Kcal/100g: 549
Gdzie kupić: Kaufland
Cena: 3,99zł
Ocena: 4/5
Oj tak, krówkę czerwoną z Terravity dobrze pamiętamy :P Ale jakiś czas temu miałyśmy okazję spróbować jakiejś zwykłej wersji po kilku latach i naprawdę wybitnie nam nie smakowała. Bardzo słodka i gryząca w gardło :/ Dlatego się zraziłyśmy i pewnie po tabliczkę tej firmy dobrowolnie nie sięgniemy.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak odebrałybyście gorzką tabliczkę ;)
UsuńSzkoda, że mleczne takie słodkie .. Ale i tak spróbuję :)
ja np uwielbiam gorzką terravitę! chyba najbardziej z gorzkich czekolad, także Pandusie musicie wypróbować, bo mleczna naprawdę jest przesłodzona. A tej bym chętnie spróbowała, z kardamonem jeszcze nie jadłam :)
UsuńCotakpachnie? ja teraz czaję się na dwie inne ! :) Wypróbuję każdy smaczek, warto :)
UsuńHmmm teraz mamy nad czym myśleć :P Może kiedyś... :D
Usuńskoro tak polecasz to muszę też spróbować! :)
UsuńOpakowanie jest faktycznie piękne. Miło, że kostki są duże, takie zawsze preferuję. :-) Ja za Terravitą zdecydowanie nie przepadam, nie jadłam jej caaaałe wieki. Ja dopiero zaczynam moją przygodę po tabliczkach ciemnych więc pewnie nieprędko skosztuję tej. :D Cieszę się jednak, że Tobie smakowała! :-)
OdpowiedzUsuńAj zasmakowała.. Ale wiadomo, z ciemnymi tabliczkami sama zaczynam się dopiero rozprawiać :)
UsuńWena.... czy tylko ja mam nie mam z nią problemów i mogłabym pierdzielić i pierdzielić :) Z terravity tak mało produktów jadłam, że aż wstyd się przyznawać więc się nie przyznaję :) Ale może powinnam się zainteresować :D
OdpowiedzUsuńMasz po prostu dar! Korzystaj z niego :)
UsuńZainteresuj, mówię - spróbuj tej czekolady! Nie jest zła :)
Nie jadłam takiej czekolady :)
OdpowiedzUsuńA zdrowa i fit jest! :)
UsuńTeravita nie jest zbyt dobra marką czekolady, ale ta wygląda i musi smakować całkiem nieźle. Skusiłabym się.
OdpowiedzUsuńJa tam niektóre słodycze, których już nie ma pamiętam.
Skuś - wiele nie tracisz ;)
UsuńJa mam podobnie, chociaż coraz częściej łapię się na mej małej sklerozie :)
Z Terravity tylko czekoladowe mikołaje mi smakowały, fakt, że oprócz nich jadłam może dwie tabliczki, więc firmy tej praktycznie nie znam ;) Ta natomiast kartonik pa piękny, ale kurcze, aż mi się głupio robi, czy tylko ja kocham takie słodkie ulepki? ;)
OdpowiedzUsuńCzy jadłam czekoladowe mikołaje? Hmm..
UsuńNie, nie tylko Ty :p
Duże kostki mi się podobają, ale... i tak nie kupię tę czekolady, mimo, że połączenie smakowe moje, ocena nie najgorsza, ze względu na firmę. Niby kiedyś walentynkowe serduszka Terravity właśnie mi smakowały, ale... kiedyś miałam po prostu inny gust. :P
OdpowiedzUsuńKimiko ja Cię serdecznie zachęcam do kupna tej czekolady obiecuję,że się nie zawiedziesz . Zapomniałam o tej czekoladzie a pamiętam,że jak byłam w ciąży to ją jadłam nałogowo,była pyszna bardzo pyszna nie wolno mi było pić kawy a tu był jej smak . Miałam bardzo wypłukany magnez i ginekolog mi poleciła właśnie tą czekoladę:)
UsuńTa czekolada, tak sądzę, nie ma nic wspólnego z ich mleczną czekoladą :) Ale wiadomo, próbuj lepszych rzeczy :D
UsuńAgnieszka tak tak tak! Pychotki :)
Gdy widzę tą nazwę, gdy widzę to logo...nie, nie, nieeeeee :P
OdpowiedzUsuńOchhh :( Przykro mi!
UsuńNigdy nie lubiłam wyrobów terravity! i nawet powiem Ci dlaczego :p produkowali kiedyś (nie wiem, czy nadal) taki krem do smarowania na kanapki :/ fuj... coś okropnego :( więc zawsze byłam zniechęcona... ale teraz, skoro polecasz, może warto wrócić do tej marki :D
OdpowiedzUsuńChyba wiem o czym mówisz, taki gumowaty, brązowy plastik ?? :)
UsuńSpróbuj, najwyżej oddasz komuś, kogo nie lubisz :)
Terravita do końca życia będzie mi się kojarzyć z tą reklamą i niską jakością. Jestem w szoku, że jest wersja deluxe ;). Aż sama jestem jej ciekawa, ale nigdy w żadnym sklepie się na taką nie natknęłam.
OdpowiedzUsuńAj tak, reklama zapadła w pamięć bardzo głęboko ! :)
UsuńJeśli się już natkniesz - próbuj! :)
Jakoś nie przepadam za tą firmą...
OdpowiedzUsuńJak większość osób - z tego co czytam ;)
UsuńNieeeee. Połączenie smaków jak najbardziej ale Terravita? Oj, bynajmniej czekolada wyśmienita. Dziękuje, postoje.
OdpowiedzUsuńHahahaha ;) Nikt mi nie wierzy, to przykre :D
UsuńMyślałem, że to jakaś nowość jest. Googlowski szperacz szybko wybił mnie z błędu. Nie przypominam sobie nawet bym ją kiedykolwiek widział. Spora różnica w asortymencie sklepów musi być, naprawdę spora. Albo ja ślepo brnę ciągle do tych samych tabliczek.
OdpowiedzUsuńNiemniej jak na Terravitę, kojarzącą mi się raczej z półką "no, jak nie ma wyboru" to aż jestem zdziwiony taką oceną. Spróbować pewnie nie spróbuję, ale poczytać o perle wydobytej z mułu pozostałości było przyjemnie ;)
Możliwe, bo uwierz - da się obok niej przejść obojętnie :) Nie zwraca uwagi, oj nie ;)
UsuńJa sama jestem zdziwiona ale to czekolada na bardzo dobrym poziomie, ba. Moje małe odkrycie :)
Hmm, po komentarzach widzę ogólną niechęć do spróbowania tej tabliczki.. A ja powiem: gdy będę miała ochotę na gorzką czekoladę, a wyzbędę się już posiadanych, pomyślę o kupnie tej ;) Kakao z kawą, kawa z kakao - jestem za :P
OdpowiedzUsuńMiło będzie mi przeczytać opinię kogoś innego :) Zobaczę czy mam wypaczone kubki smakowe.. Czy tam nie wiem co ze mną nie tak ;)
UsuńJeżeli chodzi o gorzką czekoladę to według mnie najlepsza jest Wawel 90% albo z Lidla taka 74% :) Tej jeszcze nie miałam okazji spróbować
OdpowiedzUsuńblog Przygody-Mileny.blogspot.com
Te z Lidla mam w planach przetestować.. Ale to jeszcze trochę ;)
UsuńTA z Lidla 74% jest dla mnie wybitnie okropna... w smaku czuć tłuszcz a nie czekoladę... fe ;/
UsuńCzytam opinie innych komentujących tą czekoladę mało kto ja chce spróbować a jest naprawdę bardzo dobra:)
OdpowiedzUsuńWiem, aż się dziwię że nikt mi nie wierzy :D
Usuńkostki czekolady na kształt z tych z Lindt :o -w pierwszej chwili wlasnie pomylilam :x
OdpowiedzUsuńuwielbiam kawe, uwielbiam gorzka czekolade ale kardamon ma taki dziwaczny posmak.. chociaz nigdy nie jadlam czekolady z tej firmy to moze jesli bede juz probowac to ten smak? No nie wiem :D
kojarze ja tylko z duzych opadowan ze scooby doo :D
Spróbuj, jeśli Ci nie podpasuje - świetnie nada się do wypieków! :)
UsuńOOoo ja Scooby'ego w ogóle nie kojarzę.. :/
Jestem w szoku, miałam kiedyś okres wstawania o 4-5 i tego nienawidziłam. Teraz niestety czasem nadal mi się tak trafia :( Aczkolwiek najbardziej lubię po 6, a najlepiej w okolicach 7 :P
OdpowiedzUsuńJa za tą firmą nie przepadam, śle mi się kojarzy.
Ja najchętniej wstawałabym o 10 :D
UsuńA jadłaś mleczne czy te gorzkie tabliczki ? :)