Przyznam się do czegoś. Przez ostatnie.. Pare miesięcy.. Pewnie tak przez miesięcy.. 36? Moim ulubionym zajęciem było leżenie i kontemplowanie sufitu. Ewentualnie przeglądanie internetów, rozmowy z rodziną. Trwałam. Było w tym coś dziwnie pięknego i pociągającego. Na bank wiele mnie ta sytuacja nauczyła. Pozwoliła mi poznać siebie. To ważne. Ale od czasu zmian - och jak to długo, cały tydzień.. (:D) Wiele się dzieje. Jakbym przyciągała piękne chwile. Wychodzę z domu, to tu to tam. Wszędzie mnie pełno, pełno mnie wśród zapomnianych, odtrąconych znajomych. Szereg przemian napawa mnie optymizmem i zmusza do uśmiechu. W sumie, nie. Uśmiech ten jest taki, ot taki, naturalny. Do czego zmiany mnie zmuszają w drugiej kolejności? Do szybszych obrotów przy śniadaniu. Bo to właśnie moment dla Was. Rano piszę, rano komentuję i przeglądam. Przyznam - kiedyś mogłam tak cały dzień. Ale.. Jak to się mówi - ile można? Mój kolega śmiał się kiedyś ze mnie: "Jesteś na Fejsie cały dzień, co Ty tam robisz? Albo nie, co Ty robisz poza Fejsem?". To było pytanie za 100 punktów. Co dwudziestodwuletnia dziewczyna robi cały dzień przy kompie? Ja wiem! Marnuje się! Nie przedłużając, dziś znowu wybywam! I to niebawem, a przede mną jeszcze nieco obowiązków - związanych z blogiem, rodziną i mną samą. Czas przejść do sedna. Nieco niedzielnej prywaty - zaliczone!
Z produktami firmy Roshen miałam przyjemność spotkać się już dwa razy. Za pierwszym razem recenzowałam Konafetto, które szczerze powiedziawszy pamiętam w najdrobniejszym szczególe do dziś. Drugi raz przeżyłam z Johnny'm Krocker'em dzięki uprzejmości sklepu Czekoladowy Miś. Kilka dni wcześniej spróbowałam czegoś zupełnie innego (Misiu - dziękuję!) i przybywam tu dziś, w niedzielę, z krótszą lub dłuższą recenzją. Ciekawi? Zapraszam! I przedstawiam równocześnie Milky Splash od Roshen.
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy - opakowanie. Jak zapewne już wiecie, jestem zwolenniczką prostych, eleganckich folijek. Najlepiej takich w ciemnych kolorach, wykończonych srebrem lub złotem. Ale.. No kogo nie złapałoby za serce tak urocze, tak śliczne, "dziecięce" opakowanko? Trzeba by było nie mieć serca! Tu rudy koteczek, tam maleńkie serduszka.. Jej ! Nawet mnie to w pewnym stopniu porwało :) Niebieska kolorystyka, zarezerwowana dla kokosa nabrała nowego znaczenia.. Tym razem podświadomie (świadomie, przecież przeczytałam na opakowaniu) czułam, że będę miała do czynienia z mlekiem.
Odwinęłam biało-niebieski papierek. Kurcze, no nie. Już byłam tak ciekawa środka - a tu kolejna, sreberkowa tym razem, przeszkoda! Cóż ona kryła? Długo się nie mogłam dowiedzieć. Nie mogłam bowiem doszukać się początku "złotka" i tak siedziałam - ja - dwudziestodwulatka, jak dwulatka bawiąc się w chowanego z cukierkiem. Wygrałam w to ! Po paru dłuższych chwilach znalazłam to, czego było mi trzeba.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę to zapach. Bardzo intensywny. Zawsze określam takie mianem "lepkich" - ciężki, duszący, a zarazem bardzo przyjemny wręcz działający hipnotyzująco. Był to bukiet typowo mleczny, może karmelowo-cukrowo-mleczny. Wiedziałam już z czym mam przyjemność - krówka!
Wzięłam maleństwo do rąk. Oj, lepiło się! Nie do końca mi się to spodobało szczerze powiedziawszy. Mam manię czystości podczas jedzenia - moje ręce powinny zostać nietknięte!
Przyjrzałam się Milky Splash'owi. Był to mały bloczek, o dość niezidentyfikowanym kształcie - zbliżonym do prostokąta. Stwierdziłam: "Unikaty - każdy inny". Jego kolor, intensywnie marchewkoworudy wręcz skupiał na sobie całą uwagę. Mimo to, nie uszło mojej, że cukierek pobłyskiwał lekko, daleko mu było do surowości i matowości.
Wzięłam się za przegląd wnętrza. Szczerze powiedziawszy myślałam, że takiego czegoś jak "wnętrze" nie będzie. Miałam wrażenie, że mam przyjemność czymś jednolitym, no może o zmiennej konsystencji. I jak bardzo się zaskoczyłam! Nic bardziej mylnego! Środek, w odróżnieniu od rudej otoczki był kremowobiały. Uroczo to wyglądało.
Smakowanie zaczęłam od "wiewiórzej" skorupy. Podejrzewałam, że będzie ona twarda - takie od początku sprawiała wrażenie. Ta natomiast była bardzo delikatna - ciągnęła się, była plastyczna oraz elastyczna. Jak typowa miękka krówka. Kolejne zaskoczenie. W smaku przypominała "nasze krówki", była zbalansowanie słodka i mleczna, z tą jednak różnicą, że sprawiała wrażenie bardziej kremowej, bardziej maślanej. Ruda otoczka szybko rozpuszczała się w buzi, nie przylepiając się do zębów (uff..). Środek okazał się być mlecznym kremem, do złudzenia przypominającym białą czekoladę - słodki, nieco drapiący w język i podniebienie. Była to masa bardzo delikatna, aksamitna, jednolita. Mimo jej stałej konsystencji, miałam wrażenie, iż jest to coś na wpół płynnego.
Lubię krówki, nie przeczę. Ta jednak miała w sobie coś innego, wyróżniającego. Serce Milky Splash'a zrobiło całą robotę - nadało charakteru temu wyrobowi. Był to bardzo przyjemny, lekki, mimo słodyczy, cukierek. Jeden z tych, które mogłabym jeść i jeść ii...
Nazwa: Roshen, Milky Splash
Producent: Roshen Europe
Skład: -
Waga: -
Wartość odżywcza (B/W/T)/100g: -
Kcal/100g: -
Gdzie kupić: Czekoladowy
Miś
Cena: 12,50zł/0.5kg
Ocena
4.5/5
I nie wiem... śmiać się czy płakać :( co można robić cały dzień przy kompie :/ ach...
OdpowiedzUsuńTeż z tym kończę ;)
A cukierasy muszą być świetne! Jeśli będzie okazja, to na pewno spróbuję ;)
Kochanieńka! Oczywiście że kończysz! Kto jak kto ale ja tego dopilnuję ! :)
UsuńAle one są urocze! Kurczę, a to nadzienie...lubię takie lekkie mordoklejki, a jak już dochodzi mleczny smak...aj! ;)
OdpowiedzUsuńJa często takie przemyślenia robię w roku szkolnym...zamiast się uczyć :P
Są śliczne ! :) Musisz spróbować, koniecznie :)
UsuńHahahaha, ja myślę non stop o takich rzeczach - jak szalona :)
Pytanie tylko ,gdzie w Polsce można je kupić skoro już tak się nimi podniecacie.?
UsuńZaskoczył mnie jego wygląd! Kocham wszelkiego rodzaju krówki, a ten cukierek... na pewno by mi posmakował!
OdpowiedzUsuńMyślę, że posmakowałby każdemu ;) Był całkowicie pyszny :)
UsuńWracam do nich często. Uwielbiam je po prostu ;D
OdpowiedzUsuńAch chyba i ja będę wracać, ukłon totalny w ich stronę :)
UsuńJejkuu zakochałam się!:D Te kotki są przesłodziaśne:> No i same cukierki na pewnoo by mi smakowały,bardzo lubię krówki no i mleczne nadzienie...mniam:3 Zazdroszczę!:<
OdpowiedzUsuńNie ma czego zazdrościć! Masz wiele.. Wieeele lepszych słodyczy ;)
UsuńSą słodkie i urocze - prawda :)
Opakowanie wygląda dla mnie jak w tanich słodyczach no-name albo jakiejś marnej firmy z Pipidówy Dolnej. Nie mam ostatnio ochoty na krówki, ale jednej sztuki mogłabym spróbować, żeby nie czepiać się bez podstaw (nie cierpię, jak ktoś się czepia czegoś, czego nigdy nie próbował).
OdpowiedzUsuńCo do życia... ja tak żyję. W letargu, za ekranem monitora. Wczoraj wyszłam na cały dzień i było rewelacyjnie, ale gdybym miała dziś zrobić to samo, oszalałabym. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej ;)
Hohoho jakiś miałaś nieco gorszy dzień bejb ? :) Spróbować warto, przynajmniej moim zdaniem :)
UsuńMoże warto wychodzić częściej ? Dom swoją drogą.. Jednak.. :)
Po pierwsze brawo, że zaczęłaś korzystać prawdziwie z życia! Jestem z Ciebie mega dumna i biorę przykład. :* Tylko tak dalej!
OdpowiedzUsuńPo drugie... mój świat legł w gruzach. :D Te cukierki to coś idealnego dla mnie... krówka+mleczne nadzienie? Nie może być lepiej. Co więcej! Ja kiedyś PRAWIE kupiłam te cukierki w Auchan... tak tak, włożyłam sobie kilka sztuk takich oraz takich z krówką namalowaną na papierku. Tylko że... zapomniałam zważyć. Okazało się to przy kasie kiedy już zapłaciłam za wszystkie pozostałe produkty i byłam obładowana torbami i nijak nie mogłam już się cofnąć aby lecieć na drugi koniec sklepu, zważyć, nakleić nalepkę i wrócić do kasy. Dlatego musiałam je odłożyć i do tej pory nie spróbowałam. Jest mi więc podwójnie smutno, że taka okazja mi przeszła koło nosa! Jednak wiem już teraz, że warto po nie wrócić i kolejnym razem nie zapomnieć o zważeniu... :-)
Dziękuję Słoneczko! Nawet nie wiesz jaka ja jestem dumna z siebie! :)
UsuńMusisz koniecznie wbić ponownie na ścianę grubaska! :) Na bank Ci posmakuja :)
Nie przepadam za cukierkami typu mordoklejki, jeśli krówki to tylko te "suche", ale tutaj ten mleczny krem to spore zaskoczenie, coś innego, ciekawe ^^
OdpowiedzUsuńCiekawe- powiem więcej, nawet bardzo ;)
UsuńUwielbiam krówki, tym bardziej chciałabym spróbować tych cukiereczków z mlecznym, słodziutkim nadzieniem. Już sobie wyobrażam ten smak :)
OdpowiedzUsuńAch, jeśli jesteś krówkomaniakiem na bank Ci posmakują ;)
UsuńPierwszy raz widzę te cukierki na oczy i niestety nabrałam na nie ochoty ;)
OdpowiedzUsuńJak niestety ?! :) Bardzo dobrze ! :)
Usuńjadłam! Ale... niestety nie oceniłabym ich tak wysoko jak ty, wręcz szczerze jestem zszokowana dwoma faktami... skąd siostra wytrzasnęła mi dwa te cukierki ( muszę ją spytać) od czekoladowego misia ( normalnie nie uwierzyłabym, ale Tb nie wierzyć!? xDD) a po drugie, że właśnie tak wysoko oceniłaś... ale fajnie że coś Ci smakowało w sumie ;)
OdpowiedzUsuńCo do dnia, zgadzam się z Tb w 100%. Szkoda marnować życie przed kompem... tym bardziej, że jak kiedyś nas spytają jak przeżyliśmy młodość my odpowiemy: na face... na kompie... nie podziękuje!
No mi smakowały.. Ale przechodzę teraz do smaków ekstremalnych Misia.. Mogą się posypać noty :/
UsuńTak trzeba wychodzić, trzeeeeba! :)
;)
UsuńFajnie, że wyszłaś do ludzi :) Wprawdzie wolę moje 4 ściany, ale czasami warto wyjść by całkowicie nie zdziczeć ;D
OdpowiedzUsuńCo do cukierków... opakowanie kojarzy mi się tak tanio. Takie najtańsze cukierki nieco gumowe. Nie wiem nawet czy takie były czy sobie coś wymyśliłam. Ale nadzienie wygląda bosko <3
Trzeba! W pełni się z Tobą zgadzam :)
UsuńHehe, tanio ale uroczo :D Nadzienie wygląda.. I jest pyszne :)
A my właśnie mamy fazę na typowe domatorstwo, może to ze względu na to, że wiemy, że po wakacjach wyjeżdżamy daleko od domu i próbujemy jak najwięcej czasu spędzić z rodzicami i tak po prostu nacieszyć się domem :)
OdpowiedzUsuńA te cukieraski widziałyśmy! Tak, te kociaki były w małym sklepiku, który czasem odwiedzałyśmy w drodze do naszego studenckiego mieszkania. Wtedy ich nie kupiłyśmy niestety, bo cukierki nas aż tak nie kręcą :/ Może jeszcze kiedyś tam będziemy to na pewno kupimy parę na spróbowanie :D
Nie no, wiadomo.. Mając świadomość rozłąki aż chce się siedzieć w czterech ścianach :)
UsuńKupcie, mam nadzieję, że nie pożałujecie :)
Świat to nie tylko sufit i monitor, odkrywaj! :)
OdpowiedzUsuńOpakowania tych cukierków są tak urocze, że sama bym się na nie skusiła :)
Staram się, nawet nie wiesz jak ! :)
UsuńNieprawdaż? Śliczne <3
A cóż to za kuszące słodkości?!!!
OdpowiedzUsuńKusząco kuszące! :) Wypróbuj koniecznie ;)
UsuńTen pierwszy akapit- jakbym czytała o sobie o.O tylko ja jeszcze jestem na etapie 'dawnej Ciebie'. Pora to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńA cukierasy wydają się być pyszne :) I rzeczywiście uroczo wyglądają zarówno w opakowaniu, jak i po przekrojeniu.
Pewnie że czas to zmienić.. Ja dopiero zaczynam więc możesz do mnie spokojnie dołączyć! :)
UsuńSooo cute, ja się w nich zakochałam. Szkoda że już ich nie mam :/
Moje ulubione cukierki!
OdpowiedzUsuńAle najlepsze są zjedzone w całości,takie rozwarstwione to już nie to...
W całości również szamałam.. I zgadzam się w 100% :)
Usuńpodczas czytania przezywalam ciagle zaskoczenia :O myslalam ze to pomaranczowe to to "drugie opakowanie" i nie spodziewalam sie nadzienia a co do opakowania niebieskie kojarzy mi sie zawsze z wanilią (chyba za duzo ciast w zyciu upieklam :D)
OdpowiedzUsuńHahaha :) Cieszę się, że nieco Cię zaskoczyłam :)
UsuńOj tak - chociaż dla mnie niebieski zawsze będzie tylko kokos ;)
Sklep nieczynny (?) :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam te cukierki! są przepyszne a to mleczne nadzienie - awww *-*
OdpowiedzUsuńAkurat u mnie jest taka sytuacja, że dzieciaki ogólnie uwielbiają cukierki i to właśnie te czekoladowe najbardziej. Dlatego gdy mam tylko chwilę wolnego to z przepisów od https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/ przygotowuję im różnego rodzaju ciasta i desery z czekoladą w środku oczywiście.
OdpowiedzUsuńCześć to ja, jestem zaskoczona opiniami które napotkałam w internecie na temat tych cukierków. Albowiem wyczuwam w nich nutkę plastiku i przeterminowanego mleka odtłuszczonego. Co w tych cukierkach jest tak fenomenalnego ? To nie wiem, zaskakujące są te pozytywne opinie.
OdpowiedzUsuń